Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48549 km
Kellys 39469 km
Esker 15882 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2013

Dystans całkowity:797.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:23
Średnia prędkość:20.24 km/h
Maksymalna prędkość:46.90 km/h
Suma kalorii:21234 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:49.83 km i 2h 27m
Więcej statystyk

#198 | Trójkątne zakończenie sezonu 2013

Wtorek, 31 grudnia 2013 | dodano: 31.12.2013
Słoneczna pogoda i ostatni dzień roku - nie mogło być inaczej jak tylko rowerowo po pracy, a przed sylwestrowym wieczorem. Trzeba było dzisiaj zakończyć sezon rowerowy 2013.
Wybrałem się więc po 14:00 na standardowy trójkąt. Dopiero dziś, przy dziennym świetle, zobaczyłem jaka ta droga jest zniszczona, jak bardzo się rozpadła w ciągu tego roku. Jechałem tu przecież w tym roku kilka razy szosówką. Teraz byłoby to chyba już awykonalne...
 Samochodów było dość sporo, ludzie jechali już albo na docelowe imprezy, albo jeszcze na zakupy z nimi związane. Co dziwne - widziałem też dwóch rowerzystów w strojach rowerowych i kaskach. Nie tylko ja mam świra ;)  
Przeleciałem przez Czerniejewo, dość spokojne i wyjechałem na dłuuugą prostą w kierunku Nekli, na której pojawiła się już mgła.
W lesie też było trochę zamglone.

Dojechałem do Nekli, standardowy przejazd przez centrum i przez rynek, a potem serwisówką w kierunku Wrześni. Po drodze sfotografowałem ostatni w tym roku zachód słońca,
a chwilę później zatrzymałem się w Gierłatowie, żeby pogłaskać czarnego psiaka w komisie. Ruszyłem dalej, dojechałem do Psar, a przed Wrześnią zaliczyłem na zakręcie mały poślizg na oszronionej nawierzchni (ach te slicki...).
Przelot przez centrum i powrót do domu przed 16:00.

Podsumowanie roku:
Przejechałem 11690 km w czasie 644,5 godziny. Było to w sumie 198 wycieczek, a średnio na wycieczkę przypadło 59 km. Spaliłem w tym czasie prawie 314 tysięcy kcal. Najdłuższy wyjazd odbył się 6 lipca i było to tylko 191 km.
Rower:Kross Dane wycieczki: 36.66 km (0.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:21.56 km/h, prędkość maks: 36.10 km/h
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 976 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

#197 | Gorąca wieczorna kawa w mroźnym Skorzęcinie

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 | dodano: 01.01.2014
Wieczorem znów naszła mnie ochota na Skorzęcin. Miało być mroźno. Przygotowałem więc kawę w termosie i tabliczkę czekolady. Pomyślałem, że gdy będę siedział na molo, to może mi się zrobić (i na pewno się zrobi) zimno, więc przydałoby się coś, co można by na siebie zarzucić na ten czas. Wybór padł na drugą kurtkę rowerową, którą wrzuciłem do plecaka. Do tego wziąłem sobie też dodatkowe rękawice polarowe z myślą o założeniu ich w drodze powrotnej, bo palce marzną dużo szybciej i potem cieżko je rozgrzać.
Wyjechałem po 18:00 i jechałem z lekkim wiatrem w plecy. Robiło się coraz zimniej, była lekka mgła i w końcu na poboczach pojawił się szron. Za Witkowem, gdzie było już mocno ciemno, można było podziwiać zimowe niebo, ale najładniej było je widać, gdy wjechałem w las przed ośrodkiem - nad sobą, dokładnie w prześwicie między drzewami, miałem gwiazdozbiór Oriona. 
Ośrodek był oświetlony, bo było już po 19, więc moje obserwacje się potwierdziły - reszta świateł włączana jest po 18. Tak jak się spodziewałem - ośrodek był całkowicie pusty. Dojechałem do mola, spojrzałem w prawo i szczęka mi opadła - na plażę przywieziono piasek!! Leży tam kilka gór piachu, świeżo wysypanych z wywrotek. WTF?
Dojechałem na koniec mola, stanąłem przy ławeczce i zauważyłem, że była cała pokryta szronem. Hmm, czyli kawa będzie na stojąco. Założyłem dodatkową kurtkę i wziąłem się za konsumowanie kawy z czekoladą. No i za podziwianie nieba. Mimo że na trasie troszkę wiało, w ośrodku było totalne zero wiatru. Tafla jeziora była spokojna i równa jak szyba. Można było w niej podziwiać gwiazdy. Poza świergotem ptaków, dochodzącym z wysp, była cisza. Jednak w pewnej chwili usłyszałem jakichś ludzi. Rozglądam się... a na dzikiej plaży, za przystanią łodzi, jakieś dwa światła. Do końca nie doszedłem do tego co to były za światła, ale wyglądały jak światła na jakimś jachcie, bo były umiejscowione jakoś nad wodą (przynajmniej tak mi się wydawało, bo było ciemno). Raz po raz ktoś tam włączał latarkę. A potem ludziki stamtąd odpalili kilka fajerwerków. Hmm, sylwester dzień wcześniej? ;) 
Po niedługim czasie do ośrodka przyjechał samochód - przejechał wzdłuż plaży i dalej w kierunku ww. ludzi. Jednak tu skręcił w lewo i pojechał dalej, między domki. Po paru minutach zacząłem się zbierać do wyjazdu. Spakowałem termos, jednak postanowiłem nie zdejmować dodatkowej kurtki, bo nie przeszkadzała, a będzie w niej przyjemnie ciepło. Założyłem tylko dodatkowe rękawiczki polarowe. Wziąłem do ręki okulary, żeby je założyć, a okulary całe mokre, zaparowane. Probowałem je wyczyścić, ale rękawiczki, które miałem na rękach były już też lekko nasiąknięte wilgocią, więc nic z tego nie wyszło. Trudno, trzeba będzie jechać bez okularów. Chwilę przede mną ośrodek opuścił też wspomniany wcześniej samochód, a koło parkingu przez chwilę towarzyszył mi zając, który kicał sobie przed moim rowerem, potem na chwilę zatrzymał się koło pola namiotowego, żeby na mnie popatrzeć i pognał dalej. Gdy jechałem przez las, minąłem się z następnym pojazdem, zmierzającym do ośrodka, a po wyjeździe z lasu zauważyłem jeszcze jednego. Ciekawe ile ludzi przyjedzie tu jutro, na sylwestra.
Dalsza trasa to było podziwianie pięknego, czarnego jak smoła nieba, usianego milionami gwiazd, których nie ma szans dostrzec z terenu miasta. Szczęka opadała na ten widok, więc w ciągu całej drogi do Wrześni kilka razy się zatrzymywałem i podziwiałem.
Oprócz szronu na poboczach i polach, pojawił się on też na drodze. Wszystko się skrzyło w świetle lamp. Zrobiłem kilka testów na przyczepność moich slicków na takiej nawierzchni, ale na szczęście trzymały się dobrze. 
Przeleciałem przez Witkowo, potem przez Gorzykowo, gdzie rozglądałem się za psem, ale znów go nie było. 
Do domu dotarłem ok. 21.30.
Rower:Kross Dane wycieczki: 61.77 km (0.00 km teren), czas: 03:30 h, avg:17.65 km/h, prędkość maks: 32.60 km/h
Temperatura:-2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1645 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#196 | Trójkąt wieczorny

Niedziela, 29 grudnia 2013 | dodano: 29.12.2013 Uczestnicy

Dzisiejsza niedziela była spisana na straty za sprawą zapowiadanego deszczu. Niebo z godziny na godzinę robiło się coraz bardziej ciemne, chmury straszyły, kropiło. Jednakże dość mocno wiało, a większy deszcz w końcu nie spadł i pod wieczór było już w miarę sucho. Zaproponowałem więc bobikowi wyskok do Skorzęcina, ale nie chciało mu się, więc po 20.00 wyjechaliśmy tylko na trójkąt.

Spotkaliśmy się w parku, potem przelot przez centrum miasta i kierunek Czerniejewo. Ruch był niewielki. Przed Czerniejewem mieliśmy z wiatrem, więc ostatnią prostą pokonaliśmy dość szybko. W Czerniejewie chwilowy postój na obczajenie zasad panujących na skrzyżowaniu koło kościoła, a potem dalej na Neklę - już pod wiatr. W lesie wiało już dużo słabiej, a i ruch był coraz mniejszy i można było sobie jechać właściwie całą szerokością drogi. Dojechaliśmy do Nekli (bobiko zaproponował wspólne zdjęcie na rozświetlonym rynku, ale w końcu daliśmy spokój), a potem serwisówką wzdłuż K92 do Wrześni. Zatrzymaliśmy się koło komisu autobusowego na pobawienie się z pieskiem, który na początku nie chciał przyjść, ale potem w końcu przybiegł. Przyszedł też do nas stróż z tegoż komisu i chwilę porozmawialiśmy. Kojarzył mnie, że już tu kilka razy byłem. Pojechaliśmy dalej, a odcinek od Zasutowa do Psar był dość szybki. Dojechaliśmy do Wrześni i rozstaliśmy się na Daszyńskiego.

W domu byłem po 22.00.

Rower:Kross Dane wycieczki: 36.16 km (0.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:21.27 km/h, prędkość maks: 40.60 km/h
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 963 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#195 | Wieczorna kawa w Skorzęcinie

Sobota, 28 grudnia 2013 | dodano: 28.12.2013

Od rana było na ulicach cholernie mokro, jak po jakiejś ulewie, chociaż wcale nie padało. Była jednak nadzieja na wyschnięcie ulic, bo wyszło ładne słońce i było prawie 10 stopni. Niestety - była tak wysoka wilgotność, że niewiele na ulicach się zmieniło. Próbowałem namówić bobika na wyjazd pod wieczór, ale było mu z tym nie po drodze. Cóż, pojadę sam i zrobię sobie tym razem podwieczorek w Skorzęcinie.

Wziąłem termos, w termos kawę, do tego batonika i wyjechałem po 16.00. Od samego początku z kół zaczęła chlapać woda. No trudno, znów będzie generalne czyszczenie rowera. Ubrałem się dziś cieplej niż ostatnio, bo nie planowałem zbyt szybkiej jazdy (przez tę wodę), a do tego chciałem chwilę posiedzieć na molo, a bez cieplejszego ubioru szybko bym tam zmarzł. Jechało się dość fajnie, z lekkim wiatrem w plecy. Nade mną było czyste niebo, ale za moimi plecami zaczęły się zbierać czarne chmury. Dziwne, bo nie są zapowiadane żadne opady na dziś. Przeleciałem przez Witkowo i po niedługim czasie przejeżdżałem już przez las przed ośrodkiem. Zauważyłem tam tylko jeden samochód, wyjeżdżający z lasu. Zastanawiałem się czy dziś znów ośrodek będzie pogrążony w ciemnościach. Na wjeździe było jaśniej niż wczoraj, ale glówna aleja znów w ciemnościach. Podobnie aleja wiodąca na molo i cała plaża. Wjechałem na molo i zacząłem podwieczorek. Czarna kawa z batonikiem, a nade mną czarne gwieździste niebo. Pysznie :)

Nagle coś błysnęło... Rozglądam się, patrzę, a tu zapala się latarnia na plaży. Po chwili kolejna. No to już wiem dlaczego wczoraj było tu tak ciemno - byłem za wcześnie. Okazało się, że reszta latarni jest włączana o 18.00. Zanim dopiłem kawę, plaża była już rozświetlona. Gdy ruszałem w drogę powrotną, świeciło się już wszystko, tak jak zwykle.

Droga powrotna była równie miła, bo wiatr w twarz był słabszy niż się spodziewałem. Za Witkowem zrobiłem krótki sikstop i przy okazji poświęciłem chwilę na podziwianie nieba i najładniejszego gwiazdozbioru - Oriona. Przeleciałem przez Gorzykowo, na szczęście znów bez psów.

We Wrześni byłem po 20.00.

Rower:Kross Dane wycieczki: 61.87 km (0.00 km teren), czas: 03:41 h, avg:16.80 km/h, prędkość maks: 30.70 km/h
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1648 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#194 | Skorzęcin

Piątek, 27 grudnia 2013 | dodano: 27.12.2013

Dziś rano okazało się, że w nocy była taka wilgoć, że drogi znów są całe mokre, więc wyjazd trzeba było odłożyć na później. Około południa nawet pokropił deszcz. Cóż, może później coś się wyklaruje.

I faktycznie - około 15.00 drogi trochę przeschły, pojawiły się suche fragmenty asfaltu, więc trzeba było ruszyć tyłek. Próbowałem namówić bobika na Skorzęcin, ale ten bawił się dzisiaj w patriotę i jeździł po jakichś grobach powstańców...

Cóż, wsiadłem więc na rower i sam pognałem w standardowym kierunku. Wyjechałem chwilę przed zachodem słońca, więc połowę drogi do Witkowa jechałem jeszcze w świetle dziennym. W Witkowie było już właściwie ciemno. Za Witkowem wypiłem EnergyShota, bo powrót znów szykował się pod wiatr. Zastanawiałem się, czy dzisiaj, przy piątku, znów będzie taki ruch w ośrodku w Skorzęcinie. O dziwo - przez całą drogę przez las nie widziałem żadnego samochodu. Ten odcinek pokonałem sobie dość wolno, bo było tam wyraźnie bardziej mokro niż na całej wcześniejszej trasie, i nie chciałem upaćkać rowera błotem. Gdy wjechałem do ośrodka, to od razu coś mi się rzuciło w oczy - było wyraźnie ciemniej niż zwykle. O co chodzi? Oszczędności? Po kilkudziesięciu metrach potwierdziło się - w Skorzęcinie panuje zaciemnienie. Cała główna aleja pogrążona w ciemnościach, bez żadnej latarni. Światło świeciło się tylko przy domu na wjeździe, a kolejne - dopiero na skrzyżowaniu głównej alejki z alejką wiodącą na molo. Dalej znów ciemno, z pojedynczymi latarniami gdzieś między domkami z lewej strony. O dziwo - cała aleja wzdłuż hotelu przy plaży również w ciemnościach. Jedna latarnia tylko w okolicach zjeżdżalni na końcu plaży. Tak więc - cały ośrodek w ciemnościach. Byłem tu wiele razy po zmroku, ale dziś pierwszy raz było tu tak ciemno... Nawet w środku zimy, ze śniegiem i lodem, ale ośrodek był rozświetlony.

Wjechałem na molo, pstryknąłem fotkę, posłuchałem skrzeczenia tysięcy ptaków, dochodzącego z jednej z wysp na jeziorze i ruszyłem tyłek w drogę powrotną.

Znów wolny przejazd przez las, a potem mała walka z wiatrem w twarz. W sumie nie było źle. Przejechałem przez Witkowo i pognałem w stronę Wrześni. Po drodze znów spotkałem kilku idiotów, którym trzeba było przypomnieć o tym, że nie oślepia się innego użytkownika drogi, nawet gdy jest nim rowerzysta.

Do Wrześni dojechałem około 19.00.

Rower:Kross Dane wycieczki: 61.87 km (0.00 km teren), czas: 03:01 h, avg:20.51 km/h, prędkość maks: 35.50 km/h
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1648 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

#193 | Skorzęcin

Środa, 25 grudnia 2013 | dodano: 25.12.2013

Dzisiejszą trasę chciałem pokonać jak zwykle po zmroku, ale ładne słońce i wysoka temperatura - 7-8 stopni - skusiły mnie na wcześniejszy wyjazd. Wyjechałem więc po 14:00 w kierunku Skorzęcina. Dawno nie jeździłem w dzień, tym bardziej fajnie się jechało. No i ta temperatura... Boże Narodzenie, a ja jadę sobie z rozpiętą kurtką. Szaleństwo :)

Niestety nie widziałem żadnych rowerzystów (to chyba nic dziwnego, w końcu dziś święto), za to był spory ruch samochodowy. Drogi były dużo bardziej suche niż podczas ostatniego wyjazdu z bobikiem. I dobrze, bo jechałem wyczyszczonym rowerem. Za Witkowem wypiłem sobie EnergyShota Olimpa, żeby w drodze powrotnej, pod wiatr, mieć siłę. Dojechałem do Skorzęcina, wjechałem do ośrodka, a tam świąteczne wycieczki rodzinne. Sporo osób sobie spacerowało. Usiadłem na molo, pyknąłem fotkę.

Po kilkunastu minutach ruszyłem w drogę powrotną. Od zachodu zaczęły się zbliżać chmury, które zasłoniły zachód słońca, więc wcześniej zrobiło się ciemno. Gdy dojechałem do Witkowa, to było już całkiem ciemno. Olimp zrobił swoje - utrzymywalem dość wysoką prędkość i nie czułem zmęczenia. W Gorzykowie standardowo wypatrywałem psa, będąc przygotowanym na jego atak - miałem w ręce odstraszacz. Psa jednak nie było.

Do Wrześni dojechałem ok. 17:00.

Rower:Kross Dane wycieczki: 61.98 km (0.00 km teren), czas: 02:46 h, avg:22.40 km/h, prędkość maks: 33.50 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1651 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#192 | Skorzęcin

Niedziela, 22 grudnia 2013 | dodano: 22.12.2013 Uczestnicy

W końcu udało mi się namówić bobika na jazdę rowerem i pod wieczór, po zmroku, wyjechaliśmy w kierunku Skorzęcina. Teoretycznie mieliśmy z wiatrem, choć nie całą trasę i zdarzały się odcinki, gdy jechaliśmy z bocznym wiatrem. Drogi w ciągu dnia ładnie wyschły, ale pod wieczór znów padało i gdy jechaliśmy, to niestety woda pryskała spod kół i rowery dość wyraźnie zmieniły swoje barwy...

Po drodze zademonstrowałem bobikowi moją nową przednią lampę. Wjechaliśmy do ośrodka i udaliśmy sie na molo. Wyjęliśmy termosy i napiliśmy się ciepłej herbaty, żeby się trochę ogrzać, bo na molo wyraźnie czuć było zimny wiatr od wody. Zobaczyliśmy jakiś samochód zmierzający w stronę plaży, a z samochodu ktoś świecił latarką, między innymi w naszą stronę. Pierwsza myśl - ochrona ośrodka. Ale nigdy tam ochrony nie widziałem, a jestem w Skoju dość często. Samochód zatrzymał się koło hotelu, zawrócił, stanął przodem w kierunku mola i kierowca włączył długie światła, oświetlając nas. Hmmm, dziwne. Zawrócili i zaparkowali koło hotelu, wyszli z samochodu i wtedy zobaczyliśmy, że to jakieś dwie parki. Pewnie patrzyli kto siedzi na molo i czy mogą bezpiecznie na nie wejść (nigdy nie wiadomo kogo tu można spotkać). My się już właściwie zbieraliśmy do wyjazdu, a oni przyszli na molo. Wyjechaliśmy z ośrodka i w lesie jeszcze jechało się znośnie, ale gdy wyjechaliśmy z lasu, to poczuliśmy na sobie dość mocny wiatr. Dojechaliśmy do Witkowa, gdzie bobiko zaproponował postój na małą przekąskę. Kupił po Snickersie, które wszmaliśmy pod sklepem i pojechaliśmy dalej. W Gorzykowie standardowo wypatrywaliśmy wściekłego psa, ale i tym razem psa nie było.

Bobiko odprowadził mnie do domu i pojechał jeszcze na rynek.

Rower:Kross Dane wycieczki: 62.00 km (0.00 km teren), czas: 03:43 h, avg:16.68 km/h, prędkość maks: 34.10 km/h
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1652 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#191 | Dwa trójkąty

Sobota, 21 grudnia 2013 | dodano: 21.12.2013

W ciągu dnia na drogach było jeszcze mokro, więc postanowiłem poczekać do wieczora, tym bardziej, że miałem do przetestowania nową przednią lampę. Wyjechałem więc o 18:00 i udałem się w kierunku Czerniejewa, na standardowy trójkąt.

A nowa lampa? No cóż, powiem tylko tyle, że to Małe Słońce. W trybie LOW jest tak jasna, jak moja poprzednia w trybie HIGH. A w trybie najjaśniejszym świeci tak, jak xenonowe długie światła samochodu.

Dojechałem do Czerniejewa w większości z wiatrem. Orka zaczęła się za Czerniejewem, gdy dostałem w mordewind. Musiałem przełączyć przednią przerzutkę na średnią tarczę, bo nie dało się ujechać na dużej. W lesie było już znośnie. Dojechałem do Nekli, przejazd przez oświetlony na maxa rynek i dalej trasą K92 pełną samochodów do Wrześni, a właściwie do Psar na zjeździe na Wrześnią, nawrót i kierunek drugi trójkąt, tym razem w drugą stronę. Znów sznury samochodów w jedną i drugą stronę. Tym razem w Zasutowie zjechałem na serwisówkę, która o dziwo okazała się bardziej sucha niż trasa K92. Jednak jazda nią nie była dobrym pomysłem, bo tak mnie oślepiały samochody jadące trasą, że ledwo mi się udało utrzymać na drodze. Czarny mokry asfalt tak pochłaniał światło mojej przedniej lampy, że praktycznie widziałem przed sobą czarną otchłań. Zatrzymałem się na chwilę koło komisu autobusowego, gdzie tym razem przybiegły do mnie dwa pieski. Pobawiłem się z nimi chwilę, zmieniłem baterię w jednej z lamp i pojechałem dalej. Dojechałem do Nekli, a potem był już piękny i szybki odcinek Nekla-Czerniejewo - z wiatrem w plecy. Tym razem, dla odmiany, przez cały ten 8-kilometrowy odcinek spotkałem tylko 3 samochody. Mogłem dzięki temu nacieszyć się z nowego nabytku. A gdy jakiś kierowca dzisiaj postanowił nie zmieniać świateł drogowych na mijania, jadąc naprzeciw mnie, to czekało go wielkie zdziwienie gdy dostawał po ślepiach moją lampą.

Za Czerniejewem znów zaczęła się orka, bo było pod wiatr. Jakoś jednak dokulałem się do Wrześni, przejechałem przez centrum i w domu byłem po 20:00.

Rower:Kross Dane wycieczki: 59.93 km (0.00 km teren), czas: 02:56 h, avg:20.43 km/h, prędkość maks: 35.50 km/h
Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1596 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#190 | Skorzęcin

Środa, 18 grudnia 2013 | dodano: 21.12.2013

Dzisiaj postanowiłem zrobić trochę dłuższą trasęi pojechać do Witkowa. Oczywiście standardowo - po zmroku. Wyjechałem ok. 18:00. Do Witkowa było z wiatrem. Jednak im bliżej byłem Witkowa, tym bardziej nabierałem chęci na jazdę do Skorzęcina. No i w końcu tam pojechałem. Na niebie był jasny ksieżyc, więc fajnie oświetlał drogę i kawałek trasy w okolicach Kamionki pokonałem sobie tylko w srebrzystym świetle. Gdy dojeżdżałem do ośrodka, wyprzedził mnie samochód, który również się tam udawał, a była 20:30. Czego ci ludzie szukają w Skorzęcinie o tej porze? ;) Wjechałem na molo i zobaczyłem drugi samochód na terenie ośrodka. Napisałem dwa SMS-y i ruszyłem w drogę powrotną. Gdy byłem jeszcze w lesie, spotkałem kolejny samochód, zmierzający w stronę ośrodka.

Powrót był trochę trudniejszy, bo pod wiatr. Ale spokojnym tempem, bez szaleństw dojechałem sobie do Wrześni.

Rower:Kross Dane wycieczki: 61.90 km (0.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:20.41 km/h, prędkość maks: 33.50 km/h
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1649 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#189 | Trójkąt

Wtorek, 17 grudnia 2013 | dodano: 17.12.2013
Standardowy trójkącik po zmroku, przy świetle księżyca. Czerniejewo-Nekla-Września.
Rower:Kross Dane wycieczki: 36.32 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:21.79 km/h, prędkość maks: 38.80 km/h
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 967 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)