- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#195 | Wieczorna kawa w Skorzęcinie
Od rana było na ulicach cholernie mokro, jak po jakiejś ulewie, chociaż wcale nie padało. Była jednak nadzieja na wyschnięcie ulic, bo wyszło ładne słońce i było prawie 10 stopni. Niestety - była tak wysoka wilgotność, że niewiele na ulicach się zmieniło. Próbowałem namówić bobika na wyjazd pod wieczór, ale było mu z tym nie po drodze. Cóż, pojadę sam i zrobię sobie tym razem podwieczorek w Skorzęcinie.
Wziąłem termos, w termos kawę, do tego batonika i wyjechałem po 16.00. Od samego początku z kół zaczęła chlapać woda. No trudno, znów będzie generalne czyszczenie rowera. Ubrałem się dziś cieplej niż ostatnio, bo nie planowałem zbyt szybkiej jazdy (przez tę wodę), a do tego chciałem chwilę posiedzieć na molo, a bez cieplejszego ubioru szybko bym tam zmarzł. Jechało się dość fajnie, z lekkim wiatrem w plecy. Nade mną było czyste niebo, ale za moimi plecami zaczęły się zbierać czarne chmury. Dziwne, bo nie są zapowiadane żadne opady na dziś. Przeleciałem przez Witkowo i po niedługim czasie przejeżdżałem już przez las przed ośrodkiem. Zauważyłem tam tylko jeden samochód, wyjeżdżający z lasu. Zastanawiałem się czy dziś znów ośrodek będzie pogrążony w ciemnościach. Na wjeździe było jaśniej niż wczoraj, ale glówna aleja znów w ciemnościach. Podobnie aleja wiodąca na molo i cała plaża. Wjechałem na molo i zacząłem podwieczorek. Czarna kawa z batonikiem, a nade mną czarne gwieździste niebo. Pysznie :)
Nagle coś błysnęło... Rozglądam się, patrzę, a tu zapala się latarnia na plaży. Po chwili kolejna. No to już wiem dlaczego wczoraj było tu tak ciemno - byłem za wcześnie. Okazało się, że reszta latarni jest włączana o 18.00. Zanim dopiłem kawę, plaża była już rozświetlona. Gdy ruszałem w drogę powrotną, świeciło się już wszystko, tak jak zwykle.
Droga powrotna była równie miła, bo wiatr w twarz był słabszy niż się spodziewałem. Za Witkowem zrobiłem krótki sikstop i przy okazji poświęciłem chwilę na podziwianie nieba i najładniejszego gwiazdozbioru - Oriona. Przeleciałem przez Gorzykowo, na szczęście znów bez psów.
We Wrześni byłem po 20.00.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
61.87 km (0.00 km teren), czas: 03:41 h, avg:16.80 km/h,
prędkość maks: 30.70 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1648 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj