Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48549 km
Kellys 39469 km
Esker 15882 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:212.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:01
Średnia prędkość:21.17 km/h
Maksymalna prędkość:54.60 km/h
Suma kalorii:4369 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:30.29 km i 1h 25m
Więcej statystyk

Trenażer

Piątek, 31 stycznia 2014 | dodano: 01.02.2014Kategoria trenażer
Rower:Kellys Dane wycieczki: 12.00 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:32.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trenażer

Niedziela, 26 stycznia 2014 | dodano: 27.01.2014Kategoria trenażer
Rower:Kellys Dane wycieczki: 12.00 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:32.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trenażer

Piątek, 24 stycznia 2014 | dodano: 25.01.2014Kategoria trenażer
Rower:Kellys Dane wycieczki: 12.00 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:32.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trenażer

Środa, 22 stycznia 2014 | dodano: 25.01.2014Kategoria trenażer
Rower:Kellys Dane wycieczki: 12.00 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:32.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#3 | Brzeźno

Niedziela, 12 stycznia 2014 | dodano: 12.01.2014Kategoria 1-50
Dzisiejszego wyjazdu nie planowałem, bo cały dzień miał być deszczowy. Jednak jakoś od rana utrzymywało się bez deszczu, a prognoza mówiła, że między 14 a 17 opady ustaną. Do tego dość konkretnie wiało (8 m/s), więc większość wody, która wczoraj uprzykrzała nam życie podczas biegu WOŚP na stadionie, zdążyła wyschnąć. Tak więc ok. 14 zdecydowałem się na wyjazd w kierunku Poznania (pod wiatr), by wrócić stamtąd z napędem powietrznym ;) Planowałem dojechać albo do Brzeźna, albo do Siedlca, w zależności od zapasu sił. Wyjechałem z domu, 4 razy nacisnąłem na pedały i... zaczęło padać. Jasna cholera! To trzeba mieć pecha. Dojechałem do parku i musiałem stanąć pod dachem przy szkole, bo cały rower był już mokry, a ja ledwo już widziałem przez okulary. Napisałem SMS-a do bobika i w tym czasie przestało padać. Pojechałem więc dalej i wjechałem jeszcze na chwilę na stadion, żeby zobaczyć jak idzie biegaczom. Ruszyłem dalej, koło Kauflandu, potem ul. Kolejową i wyjechałem na Daszyńskiego. Z wiaduktu pod wiatr zjeżdżałem z prędkością aż 19 km/h... Nooo, ciekawe co mnie czeka na trasie K92. 
A na trasie prędkość dochodziła do 17 km/h mimo przyjęcia na maxa aerodynamicznej pozycji :D :D Dojechałem do Zasutowa i wybrałem drogę serwisową, bo była trochę niżej i była trochę osłonięta od wiatru. Dojechałem do komisu w Gierłatowie, standardowo zatrzymałem się, żeby pogłaskać psiaka i "pognałem" dalej. Przejechałem przez Neklę i wyjechałem na K92. Dalej było już tylko ciężej, szczególnie na podjeździe w okolicach Starczanowa. Na jego szczycie musiałem się zatrzymać, żeby odpocząć.


Po chwili pojechałem dalej i dojechałem do Brzeźna, gdzie skręciłem na skrzyżowaniu z sygnalizacją koło baru. Patrzę, a na polu stoi sobie piesek i przypatruje mi się. Zawołałem go i przybiegł. Zatrzymałem się i wołam go dalej. Podszedł niepewnie, chwilę się zawahał, ale po chwili już dał się pogłaskać. Chwilę później już stał na dwóch łapkach, trzymając mnie przednimi łapkami za rękę i chcą polizać mnie po twarzy :D :D Było miło, ale trzeba było jechać dalej. Na szczęście na skrzyżowaniu po drugiej stronie czekał na wyjazd jakiś samochód, więc światło zmieniło się na zielone i można było jechać. Oj jak dobrze było poczuć wiatr na plecach. Prędkość od razu stała się znośna. Na zjeździe w Starczanowie jechałem prawie równo z samochodami. Dojechałem do Nekli, przejechałem przez centrum i znów wyjechałem na K92, żeby wykorzystać wiatr. 
We Wrześni przejechałem przez centrum, pojechałem jeszcze raz na stadion, bo miał tam być bobiko, jednak nie widziałem go. Dojechałem do domu krótko przed zachodem słońca.

Rower:Kross Dane wycieczki: 40.00 km (0.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:18.60 km/h, prędkość maks: 54.60 km/h
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1065 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#2 | Skorzęcin przed południem

Sobota, 11 stycznia 2014 | dodano: 12.01.2014Kategoria 51-100
Zaproponowałem dziś wyjazd bobikowi, ale odmówił, bo miał kolędę. Przygotowałem więc rower, energetyka, spakowałem do plecaka kurtkę przeciwdeszczową, bo pogoda była niepewna i po 10:00 wyjechałem w kierunku Skorzęcina. Jechałem z wiatrem, a nade mną kłębiły się ciemne chmury. W Witkowie bardzo duży ruch - chyba wszyscy wyszli do centrum na zakupy. Dalej było już spokojnie, choć w lesie, na dojeździe do ośrodka, minąłem dwa samochody. W samym ośrodku pusto, nie widziałem ani jednego człowieka, tylko 2 samochody chwilę przed wyjazdem. Wjechałem na molo, skonsumowałem batonika, wypiłem energetyka, pstryknąłem kilka zdjęć i gdy już mocno mnie przewiało, zebrałem się na powrót.

A tak wiało dzisiaj:


Pomyślałem jednak, że trzeba by jakoś ułatwić sobie jazdę pod wiatr, więc zatrzymałem się na chwilę i dopompowałem obie opony. 
Gdy wyjechałem z lasu, to uświadomiłem sobie, że powrót nie będzie łatwy. Kawałek za wsią Skorzęcin patrzę - a przede mną dwóch rowerzystów jedzie w stronę Witkowa. Myślałem, że to jacyś sportowcy, ale okazało się, że było to jakichś dwóch mężczyzn na zwykłych rowerach. Wyprzedziłem ich, jadę dalej, patrzę, a w moją stronę zbliża się kolejny rower, od strony Witkowa. Czerwony ubiór. Patrzę, a to jakaś dziewczyna sobie śmiga. Uśmiechnąłem się, pomachałem jej, ona to samo :)
W Witkowie było już trochę mniej ludzi na ulicach. Po niedługim czasie niebo się wypogodziło, wyszło słońce i strasznie raziło po oczach, bo było nisko, jechałem prawie idealnie w jego stronę i nie miałem na oczach przyciemnianych szkieł. Świeciło już do samego końca trasy. 
Rower:Kross Dane wycieczki: 61.93 km (0.00 km teren), czas: 02:53 h, avg:21.48 km/h, prędkość maks: 34.80 km/h
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1650 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

#1 | Rozpoczęcie sezonu 2014 - Skorzęcin

Środa, 1 stycznia 2014 | dodano: 01.01.2014Kategoria 51-100 Uczestnicy
Nie mogłem odmówić sobie przyjemności rozpoczęcia sezonu rowerowego 2014 już 1 stycznia, więc po południu zaproponowałem wyjazd bobikowi. Początkowo miał opory, bo obawiał się swojej słabej kondycji i promili w organizmie po imprezie sylwestrowej, ale pod wieczór podjął pierwszą męską decyzję w tym roku i przyjechał do Wrześni, skąd ruszyliśmy po 18:00 w stronę Skorzęcina. Jechaliśmy z lekkim wiatrem w plecy. Bobiko, mimo że narzekał dziś na swoją kondycję, gdy tylko znalazł się przede mną, to wyrywał do przodu na 100-200 metrów, nie bacząc na mnie ani na to, że będzie musiał dziś jeszcze wrócić do domu pod wiatr. Za Witkowem stanęliśmy na chwilę, aby skonsumować EnergyShota Olimpa, który zaczyna działać po jakichś 30 minutach, a więc zacznie wtedy, gdy będziemy się zbierali na powrót. W lesie na dojeździe do ośrodka było jak zwykle ciemno jak w piekle i o dziwo minęliśmy tam jeden samochód. Wjechaliśmy do ośrodka, potem na molo i szukaliśmy śladów wczorajszej imprezy sylwestrowej. Nic. Ani pozostałości fajerwerków, ani rozbitego szkła. Tak spokojnie i kulturalnie tu było? A może nikogo tu nie było? Jednak na końcu mola ze śmietnika wystawało kilka zużytych fajerwerków, więc jednak ktoś tu był, ale posprzątał po sobie. Miło.
Zabraną w termosach kawę i herbatę postanowiliśmy wypić gdzieś na lądzie, w osłoniętym miejscu, żeby się za bardzo nie wychłodzić na wietrze wiejącym od jeziora. Zjechaliśmy więc z mola i zatrzymaliśmy się koło budki telefonicznej przy "Piekle". Wypiliśmy kawę i herbatę, ja skonsumowałem prawie zamarzniętego batonika i po jakichś 30 minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Na termometrze było -2, w lesie za ośrodkiem mgła. Za ośrodkiem droga była już biała, pokryta szronem, temp. -1 st. C. Kawałek za wsią Skorzęcin zatrzymaliśmy się, aby przez chwilę spojrzeć w niebo i na horyzont, skąd odpalano jeszcze sztuczne ognie. Ruszyliśmy dalej. Jechało się przyjemnie, bo wiatr chyba całkiem ustał. Ruch był znikomy. Po porannych informacjach dotyczących wypadków na drogach po imprezie sylwestrowej trochę się obawiałem o bezpieczeństwo, ale kierowcy jeździli tak ostrożnie, że nie mogłem w to uwierzyć. Niektórzy gdy nas wyprzedzali czy mijali, jechali jakieś 30-40 km/h. Lekkie zagrożenie bezpieczeństwa pojawiło się z innej strony - od zaszronionego asfaltu, po którym toczyły się moje slicki. Za Witkowem zaliczyłem pierwszy uślizg tylnego koła na gładkiej łacie asfaltowej w momencie naciśnięcia nogą na pedał. Upss, trzeba uważać. Potem w Gorzykowie, gdzie droga była lekko po skosie na zakręcie, znów tylne koło zaczęło mi uciekać. Potem w Gutowie na zakręcie - to samo. Chyba najwyższy czas założyć opony z bieżnikiem, bo jazda zimą na slickach to proszenie się o kłopoty. Spokojnym tempem dojechaliśmy do Wrześni. Bobiko odprowadził mnie pod dom i pojechał do siebie. Było po 21:00.
Rower:Kross Dane wycieczki: 62.08 km (0.00 km teren), czas: 03:31 h, avg:17.65 km/h, prędkość maks: 28.10 km/h
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1654 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)