Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48611 km
Kellys 39549 km
Esker 20460 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

#197 | Gorąca wieczorna kawa w mroźnym Skorzęcinie

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 | dodano: 01.01.2014
Wieczorem znów naszła mnie ochota na Skorzęcin. Miało być mroźno. Przygotowałem więc kawę w termosie i tabliczkę czekolady. Pomyślałem, że gdy będę siedział na molo, to może mi się zrobić (i na pewno się zrobi) zimno, więc przydałoby się coś, co można by na siebie zarzucić na ten czas. Wybór padł na drugą kurtkę rowerową, którą wrzuciłem do plecaka. Do tego wziąłem sobie też dodatkowe rękawice polarowe z myślą o założeniu ich w drodze powrotnej, bo palce marzną dużo szybciej i potem cieżko je rozgrzać.
Wyjechałem po 18:00 i jechałem z lekkim wiatrem w plecy. Robiło się coraz zimniej, była lekka mgła i w końcu na poboczach pojawił się szron. Za Witkowem, gdzie było już mocno ciemno, można było podziwiać zimowe niebo, ale najładniej było je widać, gdy wjechałem w las przed ośrodkiem - nad sobą, dokładnie w prześwicie między drzewami, miałem gwiazdozbiór Oriona. 
Ośrodek był oświetlony, bo było już po 19, więc moje obserwacje się potwierdziły - reszta świateł włączana jest po 18. Tak jak się spodziewałem - ośrodek był całkowicie pusty. Dojechałem do mola, spojrzałem w prawo i szczęka mi opadła - na plażę przywieziono piasek!! Leży tam kilka gór piachu, świeżo wysypanych z wywrotek. WTF?
Dojechałem na koniec mola, stanąłem przy ławeczce i zauważyłem, że była cała pokryta szronem. Hmm, czyli kawa będzie na stojąco. Założyłem dodatkową kurtkę i wziąłem się za konsumowanie kawy z czekoladą. No i za podziwianie nieba. Mimo że na trasie troszkę wiało, w ośrodku było totalne zero wiatru. Tafla jeziora była spokojna i równa jak szyba. Można było w niej podziwiać gwiazdy. Poza świergotem ptaków, dochodzącym z wysp, była cisza. Jednak w pewnej chwili usłyszałem jakichś ludzi. Rozglądam się... a na dzikiej plaży, za przystanią łodzi, jakieś dwa światła. Do końca nie doszedłem do tego co to były za światła, ale wyglądały jak światła na jakimś jachcie, bo były umiejscowione jakoś nad wodą (przynajmniej tak mi się wydawało, bo było ciemno). Raz po raz ktoś tam włączał latarkę. A potem ludziki stamtąd odpalili kilka fajerwerków. Hmm, sylwester dzień wcześniej? ;) 
Po niedługim czasie do ośrodka przyjechał samochód - przejechał wzdłuż plaży i dalej w kierunku ww. ludzi. Jednak tu skręcił w lewo i pojechał dalej, między domki. Po paru minutach zacząłem się zbierać do wyjazdu. Spakowałem termos, jednak postanowiłem nie zdejmować dodatkowej kurtki, bo nie przeszkadzała, a będzie w niej przyjemnie ciepło. Założyłem tylko dodatkowe rękawiczki polarowe. Wziąłem do ręki okulary, żeby je założyć, a okulary całe mokre, zaparowane. Probowałem je wyczyścić, ale rękawiczki, które miałem na rękach były już też lekko nasiąknięte wilgocią, więc nic z tego nie wyszło. Trudno, trzeba będzie jechać bez okularów. Chwilę przede mną ośrodek opuścił też wspomniany wcześniej samochód, a koło parkingu przez chwilę towarzyszył mi zając, który kicał sobie przed moim rowerem, potem na chwilę zatrzymał się koło pola namiotowego, żeby na mnie popatrzeć i pognał dalej. Gdy jechałem przez las, minąłem się z następnym pojazdem, zmierzającym do ośrodka, a po wyjeździe z lasu zauważyłem jeszcze jednego. Ciekawe ile ludzi przyjedzie tu jutro, na sylwestra.
Dalsza trasa to było podziwianie pięknego, czarnego jak smoła nieba, usianego milionami gwiazd, których nie ma szans dostrzec z terenu miasta. Szczęka opadała na ten widok, więc w ciągu całej drogi do Wrześni kilka razy się zatrzymywałem i podziwiałem.
Oprócz szronu na poboczach i polach, pojawił się on też na drodze. Wszystko się skrzyło w świetle lamp. Zrobiłem kilka testów na przyczepność moich slicków na takiej nawierzchni, ale na szczęście trzymały się dobrze. 
Przeleciałem przez Witkowo, potem przez Gorzykowo, gdzie rozglądałem się za psem, ale znów go nie było. 
Do domu dotarłem ok. 21.30.
Rower:Kross Dane wycieczki: 61.77 km (0.00 km teren), czas: 03:30 h, avg:17.65 km/h, prędkość maks: 32.60 km/h
Temperatura:-2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1645 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa staws
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]