Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48632 km
Kellys 39549 km
Esker 22563 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

51-100

Dystans całkowity:40112.91 km (w terenie 526.35 km; 1.31%)
Czas w ruchu:1865:11
Średnia prędkość:21.47 km/h
Maksymalna prędkość:70.77 km/h
Suma podjazdów:62329 m
Maks. tętno maksymalne:196 (107 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:870816 kcal
Liczba aktywności:604
Średnio na aktywność:66.41 km i 3h 05m
Więcej statystyk

#73 | Skorzęcin

Piątek, 23 maja 2014 | dodano: 23.05.2014Kategoria 51-100
I kolejny z wielu, treningowy popołudniowy wypad szosówką do Skorzęcina. Na miejscu chwila odpoczynku na molo i powrót o zachodzie słońca.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 62.76 km (0.00 km teren), czas: 02:25 h, avg:25.97 km/h, prędkość maks: 42.50 km/h
Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1672 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#72 | Skorzęcin

Czwartek, 22 maja 2014 | dodano: 22.05.2014Kategoria 51-100
Po południu znów skoczyłem do Skorzęcina. Standardowa jazda, bez przygód, lecz strzelanie w korbach i ramie znów dało znać o osobie.
W Skorzęcinie sporo młodzieży - zaczął się okres biwaków.

Powrót do domu wśród malowniczych widoków na niebie.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 62.69 km (0.00 km teren), czas: 02:23 h, avg:26.30 km/h, prędkość maks: 43.70 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1670 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#71 | Wyjazd, awaria, powrót, naprawa, wyjazd - Witkowo

Wtorek, 20 maja 2014 | dodano: 20.05.2014Kategoria 51-100 Uczestnicy
Wyjechałem dzisiaj po południu szosówką i od samego wyjazdu coś strzelało w pedałach. Nie mogłem zlokalizować przyczyny - czy to oba pedały, czy korby. Udałem się w kierunku Witkowa, ale strzelanie i skrzeczenie dochodzące z napędu i roznoszące się po ramie było coraz wyraźniejsze i aż wstyd było jechać, bo czułem się, jakbym jechał jakąś "ukrainą".

Zawróciłem więc przed Stanisławowem i wróciłem do domu. Tam zdjąłem korbę (udało się to bez specjalistycznego klucza) i zauważyłem, że miedzy korbą a miskami supportu było trochę piachu (zapewne po niedawnym powrocie w deszczu). Wyczyściłem, zmontowałem, założyłem drugi komplet pedałów SPD i ruszyłem w tę samą trasę. Po drodze minąłem stojącego na poboczu rowerzystę. Po chwili telefon. Zatrzymuję się, odbieram, a to bobiko. Okazało się, że ten stojący na poboczu to był właśnie on, tylko że był inaczej ubrany niż zwykle, a ja jechałem zbyt szybko i na drodze było zbyt dużo dziur, żebym skupił się na jego rozpoznaniu. Ruszyliśmy więc dalej razem. Po paru km zadzwonił mój telefon. Zatrzymałem się, żeby odebrać, bobiko krzyknął, że on jedzie dalej i go dogonię. Tyle że rozmowa tel. się przedłużyła do 5 czy 6 minut i do samego Witkowa już bobika nie dogoniłem. Zatrzymał się w centrum, tam chwilę pogadaliśmy i ruszyłem w drogę powrotną, bo nie zabrałem dziś oświetlenia, a słońce wisiało już nad horyzontem. Bobiko planował skoczyć jeszcze do Skorzęcina.
Do domu wróciłem równo z zachodem.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 61.11 km (0.00 km teren), czas: 03:16 h, avg:18.71 km/h, prędkość maks: 43.30 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1628 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#70 | Gniezno i okolice

Poniedziałek, 19 maja 2014 | dodano: 19.05.2014Kategoria 51-100
I znów był maly dylemat po południu - gdzie dziś jechać? Rzut oka na prognozę zawierającą kierunek wiatru. Wieje z południa, ale z czasem wiatr ma osłabnąć. Bez sensu więc jechać na początku pod wiatr, zmęczyć się, żeby potem w drodze powrotnej nie być pchanym przez wiatr. Wybrałem więc drugą opcję - śmiganie pół trasy z wiatrem w plecy, a potem spokojny powrót. Padło na Gniezno. Chciałem jechać niekoniecznie do samego Gniezna, może gdzieś pod Gniezno, a potem wrócić gdzieś przez Szczytniki Czerniejewskie może.
Jechało się jednak tak dobrze, że śmignąłem do samego Gniezna. Przez pierwszy odcinek, do Gulczewa, był taki mały ruch, że wyprzedziły mnie chyba tylko 4 samochody. Potem było gorzej, bo pojawiły się tiry. Na szczęście nie było wśród nich ani wśród kierowców osobówek żadnych świrów i wszyscy wyprzedzali w sensownej odległości i z normalnymi prędkościami.
W Gnieźnie przed pierwszym skrzyżowaniem zatrzymałem się, żeby napisać sms-a do MarcinaGT z pytaniem, czy może gdzieś się nie kręci w pobliżu. I co? Gdy stałem na krawędzi jezdni, to akurat w tym momencie nadjechała kolumna dwóch wielkich ciężarówek wojskowych, eskortowana z przodu i z tyłu przez busy ŻW, które nie mieściły się na drodze i musiałem się usunąć na trawnik, żeby skubańce mogły przejechać. Założę się, że gdybym zaparkował na trawniku albo postanowił wjechać w pole, żeby np. zrobić zdjęcie, to akurat w tym miejscu chciałby wylądować śmigłowiec...
Ruszyłem dalej i po paru minutach Marcin odpisał, że za pół godziny będzie na rynku. Hmm, pół godziny to sporo czekania, a dojazd na rynek na 6-barowych cienkich oponach po bruku średnio mi się uśmiechało. Do Wrześni postanowiłem wrócić przez Niechanowo. Ulicą Witkowską wyjechałem więc z Gniezna, zlewając po drodze ciąg pieszo-rowerowy z kostki brukowej. Zresztą i tak poruszałem się z taką prędkością jak samochody. Potem wykręciłem w lewo w Leśną. Po jakimś czasie, między Szczytnikami Duchownymi a Kędzierzynem, na trafiłem na fajny odcinek nowego chyba asfaltu. Piszę 'chyba', bo zdaje się, że w zeszłym roku wyglądało tu inaczej.

Za Kędzierzynem było już jak po bombardowaniu, ale za to poza drogą dość malowniczo.

Kiepskiej jakości drogą, w dodatku gdzieniegdzie usraną nawozem i błotem z pól dotarłem do Niechanowa. Za Niechanowem droga była o niebo lepsza i można było przycisnąć. Za to robactwa było tyle, że co chwilę coś wypluwałem, co chwilę wyjmowałem coś spod okularów i strzepywałem z siebie dziesiątki owadów. A gdy zatrzymywałem się na fotkę, to komary chciały mnie pożreć. Grrr, jak ja nie lubię pierwszych cieplejszych dni, gdy to cholerstwo się budzi do życia...



W miarę zbliżania się do Grzybowa droga była coraz gorsza, z kulminacją między Mierzewem a Grzybowem, gdzie trzeba jechać 8 km/h żeby nie pokrzywić obręczy i nie połamać szprych...
W Grzybowie jedna fotka i potem już sprint do domu, do którego dotarłem krótko przed zachodem słońca.


Dzisiejszą wycieczką przekroczyłem 4000 km w tym roku.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 56.00 km (0.00 km teren), czas: 02:14 h, avg:25.07 km/h, prędkość maks: 43.70 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1492 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

#69 | Niedzielny Skorzęcin

Niedziela, 18 maja 2014 | dodano: 19.05.2014Kategoria 51-100 Uczestnicy
Bobiko zaproponował dzisiaj wyjazd do Skorzęcina, by potem udać się do Powidza. Pogoda była dzisiaj dziwna - raz były gęste, ciemne, chmury, za chwilę czyste niebo. Prognoza przewidywała poprawę pogody z godziny na godzinę i rozpogodzeniem od 17:00.
Przed wyjazdem musiałem jeszcze wysuszyć ciuchy i buty po wczorajszym rajdzie w deszczu.
Gdzieś w okolicach godziny 17:00 umówiliśmy się z bobikiem na spotkanie. Chwilę przedtem wyjrzałem na dwór, żeby sprawdzić temperaturę. Wyszło słońce i zrobiło się naprawdę ciepło (żałowałem potem, że nie założyłem krótkich spodenek).
Przyjechał bobiko, ale przyciągnął też za sobą kolejne ciemne chmury. No ale nic - skoro zaplanowaliśmy, to jedziemy. Zwątpiliśmy jednak przed Grzybowem, bo jechaliśmy dokładnie na spotkanie deszczowych chmur, które napierały na nas znad Witkowa.

Postanowiliśmy śmignąć za Grzybowo, na otwartą przestrzeń, żeby tam ocenić nasze szanse na suchą jazdę.



Ustaliliśmy razem z naszymi smartfonowymi prognozami, że jedziemy dalej, bo padać nie będzie. Faktycznie - z minuty na minutę niebo robiło się coraz czystsze, chociaż w niektórych miejscach sytuacja wyglądała jeszcze groźnie.

Nie byłem dzisiaj w formie po wczorajszych rajdach i bobiko coraz bardziej się ode mnie oddalał. Jakoś jednak dokulaliśmy się do Skorzęcina, w którym oczywiście znów było sporo ludzi. Rozsiedliśmy się na parę minut na ławce na molo.

Bobiko chciał wyciągnąć mnie do Powidza, ale odmówiłem, bo chciałem być w domu przed 20 i obejrzeć film, poza tym mój brak formy nie pozwolił mi na wydłużenie trasy i wolałem udać w stronę domu najkrótszą możliwą trasą. Odprowadziłem jednak bobika przez ośrodek, a po drodze natknęliśmy się nowy budynek ośrodka wypoczynkowego wśród drzew.

Obok tego budynku się pożegnaliśmy - bobiko pojechał w swoją stronę, a ja pozwiedzałem jeszcze ośrodek i uświadomiłem sobie jego ogrom, po czym wyjechałem na drogę i zacząłem walkę z wiatrem.

Po dużo dłuższym czasie niż zwykle dokulałem się do Wrześni.
Rower:Kross Dane wycieczki: 63.90 km (0.00 km teren), czas: 03:38 h, avg:17.59 km/h, prędkość maks: 35.50 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1702 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#67 | Skorzęcin treningowo

Środa, 14 maja 2014 | dodano: 16.05.2014Kategoria 51-100
Dzisiejsze popołudnie postanowiłem przeznaczyć na trening szosowy i szybkim tempem udałem się do Skorzęcina.


W drodze powrotnej krótki postój, żeby sfotografować straszydło na polu...

...a potem już szybki rajd w stronę domu.

Rower:Kellys Dane wycieczki: 62.50 km (0.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:27.78 km/h, prędkość maks: 46.50 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1665 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#65 | Skorzęcin - drugi dziś wyjazd

Sobota, 10 maja 2014 | dodano: 10.05.2014Kategoria 51-100 Uczestnicy
Do końca dnia było jeszcze daleko i szkoda było siedzieć w domu. Zaproponowałem więc bobikowi wypad do Skorzęcina, ale przystał tylko na odprowadzenie mnie do Witkowa, bo musiał być wcześniej w domu.
Ruszyliśmy więc w trasę. Bobiko miał chyba dzisiaj nastrój na rozmowy, bo zamiast pedałować ciągle opowiadał i obniżał tempo. Dopiero przed Witkowem, gdy mu to wypomniałem, przyspieszył i zostawił mnie w tyle. W Witkowie zatrzymaliśmy się na chwilę, po czym bobiko zawrócił, a ja śmignąłem dalej w wiadomym kierunku.



Po kilku minutach na ławce ruszyłem w drogę powrotną.

Rower:Kross Dane wycieczki: 62.29 km (0.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:22.79 km/h, prędkość maks: 48.30 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1659 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#63 | Skorzęcin szosowo

Czwartek, 8 maja 2014 | dodano: 08.05.2014Kategoria 51-100
Pogoda troszkę się poprawiła, chociaż i tak była dość spora szansa na deszcz i to akurat od godziny, w której wyjechałem w trasę. Postanowiłem jednak zaryzykować, z zaznaczeniem, że tym razem, gdy zobaczę zbliżające się chmury, to zawrócę do domu. Chmury jednak na szczęście nie zgęstniały i właściwie podczas całej wycieczki świeciło słońce.
Do Skorzęcina jechałem z wiatrem, dość mocnym, więc prędkość rzadko spadała poniżej 30 km/h. O dziwo największy ruch był jeszcze we Wrześni, a potem na trasie było już w miarę spokojnie. Żadnych kretynów w autach dziś nie spotkałem. Nie spotkałem też ani jednego rowerzysty. Gdzie ja mieszkam?? To jakaś czarna dziura rowerowa...
W ośrodku pięknie - pusto, cicho i spokojnie. Nie to co w czasie długiego weekendu, ze snującymi się turystami i dziesiątkami odpustowych straganów na głównych alejach...









A wiaterek tak mocno hulał, że aż fale zalewały molo...

Po kilku minutach na molo zwinąłem się w drogę powrotną, pod wiatr. Na szczęście jechało się w miarę dobrze. Może wiatr lekko osłabł?
Do domu dotarłem jakieś pół godziny przed zachodem słońca.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 63.78 km (0.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:26.95 km/h, prędkość maks: 46.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1699 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

#62 | Żerków, silny wiatr i zimno

Niedziela, 4 maja 2014 | dodano: 04.05.2014Kategoria 51-100
Od samego rana nie mogłem się zdecydować dokąd dzisiaj jechać. Próbowałem zgrać jakoś trasę z wiatrem - albo początek z wiatrem, albo koniec z wiatrem. Wybrałem w końcu pierwszą możliwość - jako że wiało z północnego zachodu, to wybrałem jazdę do Pyzdr, skąd planowałem udać się do Żerkowa. No i wiaterek faktycznie mocno hulał. Średnia prędkość od samego wyjazdu z domu (a więc łącznie z przejazdem przez centrum Wrześni) do mostu w Pyzdrach wyniosła 33,3 km/h. Na samym moście tym razem się nie zatrzymałem, tylko pognałem dalej i kawałek dalej skręciłem w prawo na Zamość.

Tam już wiało z boku i jechało się mało ciekawie. Tym bardziej, że byłem spocony po rajdzie do Pyzdr i trochę zimno mi się zrobiło.

A tutaj Prosna w Rudzie Komorskiej:

Pognałem dalej. Potem ze standardowej mojej trasy Żerków-Pyzdry odbiłem w lewo, na odcinek, którym jechałem kiedyś z bobikiem na żerkowskie spotkanie z Mateuszem.

Potem jednak skręciłem w inną drogę, niż jechaliśmy wtedy i do Żerkowa dotarłem drogą, którą już kiedyś raz jechałem i do miasta wjechałem koło cmentarza. Po drodze minąłem szosowca w pomarańczowych barwach.


Śmignąłem przez centrum i udałem się na punkt widokowy.

Pozdrowienia dla zjebów genetycznych, którzy to zrobili:

I drugie pozdrowienia dla nich:

Na punkcie było chłodno, bo jak zwykle mało tam było słońca koło samej wiaty, a na pole nie chciało mi się iść opalać.

Po kilku minutach ruszyłem z powrotem do Żerkowa, bo planowałem wrócić do domu przez Miłosław. Śmignąłem więc znów przez centrum Żerkowa i udałem się przez Chrzan do Wolicy Koziej. Po drodze wyprzedził mnie wspomniany wcześniej szosowiec i pognał prosto, a ja odbiłem w prawo. Po jakimś czasie dotarłem do Nowego Miasta nad Wartą, gdzie postałem chwilę na moście, bo akurat było czerwone światło dla naszego kierunku (nadal ruch wahadłowy. Ciekawe kiedy skończą remont tego mostu...) Za mostem na trasie katowickiej tak wiało z boku, że ledwo mogłem się utrzymać na drodze, a do tego jeszcze pół metra ode mnie śmigały wyprzedzające mnie samochody. W końcu jednak cała kolejka, która czekała na moście mnie wyprzedziła i miałem luz do samych Krzykos, gdzie skręciłem w prawo w stronę Orzechowa. Tutaj jechało się już lepiej, bo wiało trochę w plecy. Niedługo potem dotarłem do Czeszewa, gdzie po skręcie w lewo znów miałem boczny wiatr. Tutaj zrobiło się już tak zimno, że przed Miłosławiem musiałem założyć rękawiczki z długimi palcami. Niestety na korpus nie miałem już czego założyć i zanim dotarłem do Wrześni, to było mi już naprawdę zimno.


Rower:Kellys Dane wycieczki: 94.98 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:23.65 km/h, prędkość maks: 49.00 km/h
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2530 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

#61 | Skorzęcin szosowo - drugi wyjazd

Sobota, 3 maja 2014 | dodano: 03.05.2014Kategoria 51-100
Po rajdzie rowerowym byłem w nastroju rowerowym. Pogoda też była ładna, więc postanowiłem wyskoczyć jeszcze do Skorzęcina. Może spotkam rowerzystów po drodze? Niestety - nie spotkałem. Mijały i wyprzedzały mnie za to dziesiątki i setki samochodów. Im bliżej Skorzęcina, tym ich więcej. A w Skorzęcinie tłumy... Na jeziorze w sumie też - kilkanaście rowerów wodnych.


Wjechałem na molo, pstryknąłem kilka zdjęć. Nie chciało mi się nawet siadać na ławce wśród tych ludzi, więc zawinąłem się w drogę powrotną. Przed Królewcem zauważyłem, że na horyzoncie widać "Titanica":

Niedługo po tym dotarłem do domu.
Rower:Kellys Dane wycieczki: 63.83 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:25.88 km/h, prędkość maks: 42.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1700 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)