- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2014
Dystans całkowity: | 1143.00 km (w terenie 2.00 km; 0.17%) |
Czas w ruchu: | 51:27 |
Średnia prędkość: | 22.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.00 km/h |
Suma kalorii: | 30445 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 54.43 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
#47 | Jezioro Przedwieśnia szosowo
Sobota, 12 kwietnia 2014 | dodano: 12.04.2014Kategoria 101-150
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy wybrałem się w miejsce, do którego chciałem powrócić na nowym rowerze. Miejscem tym jest nowiutki asfalcik w okolicach Głęboczka.
Wyjechałem o 11:00 i udałem się w stronę Witkowa, skąd śmignąłem do Trzemeszna. Tam czekała mnie przeprawa przez wybrukowane centrum. To była dopiero masakra... Gdy jechałem tam w zeszłym roku na starej szosówce, to mnie tak nie wytrzęsło jak teraz. A podobno rama i widelec karbonowy lepiej tłumią nierówności. Taaaa, ciekawe... Chyba że miałem mocniej napompowane opony niż wtedy w starym rowerze. W każdym razie gdy wydostałem się w końcu na prostą drogę, to nacieszyłem się nią długo - miejscowość Niewolno przywitała mnie taką rozpierduchą na asfalcie, że musiałem zwolnić poniżej 20 km/h, bo miałem wrażenie, że rower zaraz się rozsypie albo popękają szprychy. Pierdolona Polska...
Dalej było trochę lepiej. Dokulałem się do Kruchowa i tam zaczęły się pagórki. W Ławkach strzeliłem pierwszą fotkę.
Prawdziwa masakra na nawierzchni zaczęła się jednak dopiero za Palędziem. Tam miejscami nie dało się jechać szybciej niż 15 km/h. No normalnie jak w Afganistanie po bombardowaniu. Droga poniżej, przed Głęboczkiem, w samym Głęboczku i dalej, aż do skrętu na docelową drogę, wygląda jakby nigdy nie miała kontaktu z walcem - asfalt został chyba wylany z maszyny i zostawiony na pastwę losu, ku jedynej chyba uciesze właścicieli samochodów typu Jeep Cheeroke, kurwa.
I w końcu jest - upragniona nawierzchnia każdego szosowca. Równiuteńka jak stół i prawie całkowicie bez ruchu aut, bo to droga wewnętrzna. Spotkać można czasem jakiś ciągnik, albo samochód leśnych piknikowiczów. Od skrzyżowania z drogą na Głęboczek do prawie samego końca, gdzie leży jezioro Przedwieśnia, jest ponad 5 km szosy idealnej na sprint, osłoniętej przed wiatrem. Jedynie przy obu krawędziach jezdni leży trochę igliwia, a na skrzyżowaniach, gdzie asfalt łączy się z leśnymi duktami, leży trochę piasku i drobnych kamieni, więc trzeba uważać na opony.
Jest i jezioro Przedwieśnia:
Początkowo miałem ochotę na dwukrotne pokonanie dystansu od skrzyżowania do jeziora, ale dokładnie tak jak w zeszłym roku - gdy tylko dojechałem do jeziora, zaczęło się chmurzyć. Czarne chmury nie wyglądały zbyt przyjaźnie, więc powyższy pomysł szybko odrzuciłem. Po przelaniu wody z plecaka do bidonu i krótkiej rozmowie tel. z bobikiem ruszyłem w drogę powrotną.
Chmury straszyły, straszyły, ale na szczęście nic z nich nie spadło. Znów musiałem pokonać pieprzony poligon. Gdy minąłem Palędzie, było już lepiej. Cały czas miałem jednak przed oczami kolejną przeprawę przez Trzemeszno. Gdy w końcu tam dotarłem, to nie wytrzymałem do końca i końcowy etap przejazdu przez centrum pokonałem chodnikiem.
Za Trzemesznem w lesie spotkałem szosowca i jechaliśmy razem prawie do samego Witkowa. Tam przyspieszyłem i po niecałej godzinie dotarłem do domu.
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3414 (kcal)
Wyjechałem o 11:00 i udałem się w stronę Witkowa, skąd śmignąłem do Trzemeszna. Tam czekała mnie przeprawa przez wybrukowane centrum. To była dopiero masakra... Gdy jechałem tam w zeszłym roku na starej szosówce, to mnie tak nie wytrzęsło jak teraz. A podobno rama i widelec karbonowy lepiej tłumią nierówności. Taaaa, ciekawe... Chyba że miałem mocniej napompowane opony niż wtedy w starym rowerze. W każdym razie gdy wydostałem się w końcu na prostą drogę, to nacieszyłem się nią długo - miejscowość Niewolno przywitała mnie taką rozpierduchą na asfalcie, że musiałem zwolnić poniżej 20 km/h, bo miałem wrażenie, że rower zaraz się rozsypie albo popękają szprychy. Pierdolona Polska...
Dalej było trochę lepiej. Dokulałem się do Kruchowa i tam zaczęły się pagórki. W Ławkach strzeliłem pierwszą fotkę.
Prawdziwa masakra na nawierzchni zaczęła się jednak dopiero za Palędziem. Tam miejscami nie dało się jechać szybciej niż 15 km/h. No normalnie jak w Afganistanie po bombardowaniu. Droga poniżej, przed Głęboczkiem, w samym Głęboczku i dalej, aż do skrętu na docelową drogę, wygląda jakby nigdy nie miała kontaktu z walcem - asfalt został chyba wylany z maszyny i zostawiony na pastwę losu, ku jedynej chyba uciesze właścicieli samochodów typu Jeep Cheeroke, kurwa.
I w końcu jest - upragniona nawierzchnia każdego szosowca. Równiuteńka jak stół i prawie całkowicie bez ruchu aut, bo to droga wewnętrzna. Spotkać można czasem jakiś ciągnik, albo samochód leśnych piknikowiczów. Od skrzyżowania z drogą na Głęboczek do prawie samego końca, gdzie leży jezioro Przedwieśnia, jest ponad 5 km szosy idealnej na sprint, osłoniętej przed wiatrem. Jedynie przy obu krawędziach jezdni leży trochę igliwia, a na skrzyżowaniach, gdzie asfalt łączy się z leśnymi duktami, leży trochę piasku i drobnych kamieni, więc trzeba uważać na opony.
Jest i jezioro Przedwieśnia:
Początkowo miałem ochotę na dwukrotne pokonanie dystansu od skrzyżowania do jeziora, ale dokładnie tak jak w zeszłym roku - gdy tylko dojechałem do jeziora, zaczęło się chmurzyć. Czarne chmury nie wyglądały zbyt przyjaźnie, więc powyższy pomysł szybko odrzuciłem. Po przelaniu wody z plecaka do bidonu i krótkiej rozmowie tel. z bobikiem ruszyłem w drogę powrotną.
Chmury straszyły, straszyły, ale na szczęście nic z nich nie spadło. Znów musiałem pokonać pieprzony poligon. Gdy minąłem Palędzie, było już lepiej. Cały czas miałem jednak przed oczami kolejną przeprawę przez Trzemeszno. Gdy w końcu tam dotarłem, to nie wytrzymałem do końca i końcowy etap przejazdu przez centrum pokonałem chodnikiem.
Za Trzemesznem w lesie spotkałem szosowca i jechaliśmy razem prawie do samego Witkowa. Tam przyspieszyłem i po niecałej godzinie dotarłem do domu.
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
128.15 km (0.00 km teren), czas: 06:11 h, avg:20.73 km/h,
prędkość maks: 50.00 km/hTemperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3414 (kcal)
#46 | Trójkąt
Piątek, 11 kwietnia 2014 | dodano: 11.04.2014Kategoria 1-50
Do końca dnia było jeszcze daleko, więc po pierwszym dziś wypadzie do Witkowa postanowiłem skoczyć jeszcze na standardowy trójkąt. Wyjechałem po zmroku, o 20, i skierowałem się na Czerniejewo. Potem była Nekla, przejazd przez centrum, a za Neklą zatrzymałem się znów koło pieska w komisie. Dziś był inny stróż niż zwykle. Zdziwiony podszedł do mnie do ogrodzenia, po czym pogadaliśmy przez parę minut. Śmignąłem dalej i niedługo po tym byłem w domu.
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 916 (kcal)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
34.39 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:20.63 km/h,
prędkość maks: 38.80 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 916 (kcal)
#45 | Witkowo szosowo
Piątek, 11 kwietnia 2014 | dodano: 11.04.2014Kategoria 1-50
Standardowy wieczorny wypad szosówką do Witkowa jako pierwszy dziś wyjazd, a po powrocie kolejny wyjazd (patrz kolejny wpis).
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1246 (kcal)
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
46.77 km (0.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:27.51 km/h,
prędkość maks: 45.30 km/hTemperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1246 (kcal)
#44 | Witkowo szosowo
Czwartek, 10 kwietnia 2014 | dodano: 11.04.2014Kategoria 1-50
Standardowy wieczorny wypad szosówką do Witkowa.
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1246 (kcal)
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
46.77 km (0.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:27.51 km/h,
prędkość maks: 47.30 km/hTemperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1246 (kcal)
#43 | Witkowo szosowo
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 | dodano: 07.04.2014Kategoria 1-50
Standardowy wieczorny wypad szosówką do Witkowa.
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1123 (kcal)
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
42.18 km (0.00 km teren), czas: 01:25 h, avg:29.77 km/h,
prędkość maks: 44.60 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1123 (kcal)
#42 | Skorzęcin szosowo
Niedziela, 6 kwietnia 2014 | dodano: 06.04.2014Kategoria 51-100
Niedziela, ładna pogoda, słoneczko - postanowiłem więc znów się polansować w Skorzęcinie. Jak przypuszczałem - ośrodek był pełen ludzi. Na molo rodziny, parki, piwosze, dzieci na rolkach, panienki na nowych typach deskorolek przegubowych, kilku rowerzystów.
Rozsiadłem się na ławce i przesiedziałem tam jakieś 40 minut na słoneczku...
...po czym ruszyłem w drogę powrotną.
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1651 (kcal)
Rozsiadłem się na ławce i przesiedziałem tam jakieś 40 minut na słoneczku...
...po czym ruszyłem w drogę powrotną.
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
62.00 km (0.00 km teren), czas: 02:56 h, avg:21.14 km/h,
prędkość maks: 48.20 km/hTemperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1651 (kcal)
#41 | Unia
Dziś Bobiko namówił mnie na wypad po okolicach z gośćmi w Warszawy - Lavinką i Meteorem. Konkretnym celem miała być Unia. Pojechałem pod dworzec PKP, gdzie bobiko odbierał ich z pociągu i ruszyliśmy na rynek we Wrześni. Mieliśmy szczęście, bo na ulicy JP2 trafiliśmy na paradę motocyklistów, którą otwierał amerykański kolos drogowy Kenworth W900. Ależ to wielkie bydle. Miał chyba zmodyfikowane rury wydechowe, bo robił taki hałas, że wszystko wokół się trzęsło.
(fot. by bobiko)
Potem było jeszcze ciekawiej. Przegląd wszelkich marek i typów motocykli - od simsona poprzez MZ do 3- (dwa z przodu, jedno z tyłu i jedno z przodu i dwa z tyłu) i 4-kołowych pożeraczy szos. Wydaje mi się, że wszystkich było grubo ponad 200 sztuk.
Po obejrzeniu ruszyliśmy przez centrum miasta, a potem wzdłuż Wrześnicy, koło amfiteatru w kierunku Dębiny. Stamtąd pod silny i zimny wiatr (6 m/s) do Gozdowa, gdzie zatrzymaliśmy się na posiłek pod kościółkiem.
Następnym punktem były Młodziejewice i opuszczony dworek, w którym kiedyś miałem swojego kesza.
W końcu, po kolejnych kilometrach walki z wiatrem, dotarliśmy do Uni. Byłem tam tyle razy, a dopiero dziś zapuściłem się do wnętrza pałacu, żeby pofocić trochę wnętrz.
Goście z Wawy wpisali się do mojego kesza w Uni i ruszyliśmy dalej, dłuuuuuugą asfaltową prostą wśród pól, a potem dwukilometrową drogą gruntową w kierunku Graboszewa. Tam odwiedziliśmy drewniany kościół, a ja zaprzyjaźniałem się z trzeba psami na pobliskiej posesji. Ruszyliśmy dalej w kierunku Strzałkowa. Odprowadziliśmy gości za Strzałkowo, wzdłuż ścieżki rowerowej wiodącej do Słupcy (udawali się do Kazimierza Biskupiego), po czym zawróciliśmy do Strzałkowa, gdzie zrobiliśmy krótki postój pod Biedronką. I tak jak cały czas od rana walczyliśmy z wmordewindem i chcieliśmy poczuć go teraz na plecach podczas powrotu, to cholerny skubaniec akurat teraz się wyłączył i nic nie chciało nas pchać w stronę domu. Za to po drodze musiałem dwa razy używać klaksonu i pokazywać kierowcom, żeby się mocno pizgnęli z łeb, bo jechali na czołówkę z nami, wyprzedzając na trzeciego. Nie przyjrzałem się pierwszemu z nich, ale druga to była blondi w aucie na słupeckich blachach.
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1449 (kcal)
(fot. by bobiko)
Potem było jeszcze ciekawiej. Przegląd wszelkich marek i typów motocykli - od simsona poprzez MZ do 3- (dwa z przodu, jedno z tyłu i jedno z przodu i dwa z tyłu) i 4-kołowych pożeraczy szos. Wydaje mi się, że wszystkich było grubo ponad 200 sztuk.
Po obejrzeniu ruszyliśmy przez centrum miasta, a potem wzdłuż Wrześnicy, koło amfiteatru w kierunku Dębiny. Stamtąd pod silny i zimny wiatr (6 m/s) do Gozdowa, gdzie zatrzymaliśmy się na posiłek pod kościółkiem.
Następnym punktem były Młodziejewice i opuszczony dworek, w którym kiedyś miałem swojego kesza.
W końcu, po kolejnych kilometrach walki z wiatrem, dotarliśmy do Uni. Byłem tam tyle razy, a dopiero dziś zapuściłem się do wnętrza pałacu, żeby pofocić trochę wnętrz.
Goście z Wawy wpisali się do mojego kesza w Uni i ruszyliśmy dalej, dłuuuuuugą asfaltową prostą wśród pól, a potem dwukilometrową drogą gruntową w kierunku Graboszewa. Tam odwiedziliśmy drewniany kościół, a ja zaprzyjaźniałem się z trzeba psami na pobliskiej posesji. Ruszyliśmy dalej w kierunku Strzałkowa. Odprowadziliśmy gości za Strzałkowo, wzdłuż ścieżki rowerowej wiodącej do Słupcy (udawali się do Kazimierza Biskupiego), po czym zawróciliśmy do Strzałkowa, gdzie zrobiliśmy krótki postój pod Biedronką. I tak jak cały czas od rana walczyliśmy z wmordewindem i chcieliśmy poczuć go teraz na plecach podczas powrotu, to cholerny skubaniec akurat teraz się wyłączył i nic nie chciało nas pchać w stronę domu. Za to po drodze musiałem dwa razy używać klaksonu i pokazywać kierowcom, żeby się mocno pizgnęli z łeb, bo jechali na czołówkę z nami, wyprzedzając na trzeciego. Nie przyjrzałem się pierwszemu z nich, ale druga to była blondi w aucie na słupeckich blachach.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
54.39 km (2.00 km teren), czas: 04:47 h, avg:11.37 km/h,
prędkość maks: 39.90 km/hTemperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1449 (kcal)
#40 | Skorzęcin wieczorowo - drugi wyjazd
Piątek, 4 kwietnia 2014 | dodano: 04.04.2014Kategoria 51-100
Wziąłem górala, oświetlenie, kawę do termosu i udałem się do Skorzęcina. Wiatr nie chciał ustać, a ja już byłem dość mocno zmęczony po sprincie szosówką. Kulałem się więc z prędkością ok. 20 km/h.
Ok. 21.30 zbliżyłem się do ośrodka w Skoju. Zatrzymałem się na chwilę na ostatniej prostej przed ośrodkiem, na sik-stop i zobaczyłem za sobą zbliżające się szybko światła roweru. Po chwili śmignął obok mnie koleś na szosówce, z bocznymi światełkami w kołach.
Dojechałem do ośrodka, spotkałem go na głównej alejce. Wjechałem na molo, a gdy z niego zjeżdżałem, znów spotkałem szosowca. Pogadaliśmy chwilę, po czym udałem się na moje miejsce, żeby wypić kawę i zjeść batonika. O 21.45 wyjechałem z ośrodka. Jechało się już znacznie lepiej, z wiatrem, który nadal hulał w najlepsze.
Do domu dotarłem o 23.00.
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1664 (kcal)
Ok. 21.30 zbliżyłem się do ośrodka w Skoju. Zatrzymałem się na chwilę na ostatniej prostej przed ośrodkiem, na sik-stop i zobaczyłem za sobą zbliżające się szybko światła roweru. Po chwili śmignął obok mnie koleś na szosówce, z bocznymi światełkami w kołach.
Dojechałem do ośrodka, spotkałem go na głównej alejce. Wjechałem na molo, a gdy z niego zjeżdżałem, znów spotkałem szosowca. Pogadaliśmy chwilę, po czym udałem się na moje miejsce, żeby wypić kawę i zjeść batonika. O 21.45 wyjechałem z ośrodka. Jechało się już znacznie lepiej, z wiatrem, który nadal hulał w najlepsze.
Do domu dotarłem o 23.00.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
62.46 km (0.00 km teren), czas: 03:21 h, avg:18.64 km/h,
prędkość maks: 34.80 km/hTemperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1664 (kcal)
#39 | Witkowo szosowo
Piątek, 4 kwietnia 2014 | dodano: 04.04.2014Kategoria 1-50
Trzeci z kolei podwieczorny wypad szosówką do Witkowa. Dziś wiało już konkretnie - 5 m/s ze wschodu, a więc część trasy była z wiatrem bocznym. Było ciężko, ale w planie po powrocie był kolejny dziś wypad, tym razem góralem. Po dojechaniu do Witkowa zatrzymałem się na chwilę, żeby odpocząć, po czym ruszyłem z kopyta, utrzymując cały czas wysokie tempo. W niektórych miejscach nawierzchnia wyraźnie mnie spowalniała. Dojechałem do domu ok. 19, przebrałem się i przed 20 wyjechałem na drugą rundkę (patrz kolejny wpis).
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1123 (kcal)
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
42.18 km (0.00 km teren), czas: 01:34 h, avg:26.92 km/h,
prędkość maks: 43.70 km/hTemperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1123 (kcal)
#38 | Witkowo szosowo
Czwartek, 3 kwietnia 2014 | dodano: 03.04.2014Kategoria 1-50
Drugi z kolei wypad na szybko szosówką do Witkowa. Wyjazd o 17, do Witkowa pod wiatr, trochę silniejszy niż wczoraj i powrót prawie cały czas na pełnych obrotach przed 19.
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1122 (kcal)
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
42.12 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:28.08 km/h,
prędkość maks: 43.70 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1122 (kcal)