- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#47 | Jezioro Przedwieśnia szosowo
Sobota, 12 kwietnia 2014 | dodano: 12.04.2014Kategoria 101-150
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy wybrałem się w miejsce, do którego chciałem powrócić na nowym rowerze. Miejscem tym jest nowiutki asfalcik w okolicach Głęboczka.
Wyjechałem o 11:00 i udałem się w stronę Witkowa, skąd śmignąłem do Trzemeszna. Tam czekała mnie przeprawa przez wybrukowane centrum. To była dopiero masakra... Gdy jechałem tam w zeszłym roku na starej szosówce, to mnie tak nie wytrzęsło jak teraz. A podobno rama i widelec karbonowy lepiej tłumią nierówności. Taaaa, ciekawe... Chyba że miałem mocniej napompowane opony niż wtedy w starym rowerze. W każdym razie gdy wydostałem się w końcu na prostą drogę, to nacieszyłem się nią długo - miejscowość Niewolno przywitała mnie taką rozpierduchą na asfalcie, że musiałem zwolnić poniżej 20 km/h, bo miałem wrażenie, że rower zaraz się rozsypie albo popękają szprychy. Pierdolona Polska...
Dalej było trochę lepiej. Dokulałem się do Kruchowa i tam zaczęły się pagórki. W Ławkach strzeliłem pierwszą fotkę.
Prawdziwa masakra na nawierzchni zaczęła się jednak dopiero za Palędziem. Tam miejscami nie dało się jechać szybciej niż 15 km/h. No normalnie jak w Afganistanie po bombardowaniu. Droga poniżej, przed Głęboczkiem, w samym Głęboczku i dalej, aż do skrętu na docelową drogę, wygląda jakby nigdy nie miała kontaktu z walcem - asfalt został chyba wylany z maszyny i zostawiony na pastwę losu, ku jedynej chyba uciesze właścicieli samochodów typu Jeep Cheeroke, kurwa.
I w końcu jest - upragniona nawierzchnia każdego szosowca. Równiuteńka jak stół i prawie całkowicie bez ruchu aut, bo to droga wewnętrzna. Spotkać można czasem jakiś ciągnik, albo samochód leśnych piknikowiczów. Od skrzyżowania z drogą na Głęboczek do prawie samego końca, gdzie leży jezioro Przedwieśnia, jest ponad 5 km szosy idealnej na sprint, osłoniętej przed wiatrem. Jedynie przy obu krawędziach jezdni leży trochę igliwia, a na skrzyżowaniach, gdzie asfalt łączy się z leśnymi duktami, leży trochę piasku i drobnych kamieni, więc trzeba uważać na opony.
Jest i jezioro Przedwieśnia:
Początkowo miałem ochotę na dwukrotne pokonanie dystansu od skrzyżowania do jeziora, ale dokładnie tak jak w zeszłym roku - gdy tylko dojechałem do jeziora, zaczęło się chmurzyć. Czarne chmury nie wyglądały zbyt przyjaźnie, więc powyższy pomysł szybko odrzuciłem. Po przelaniu wody z plecaka do bidonu i krótkiej rozmowie tel. z bobikiem ruszyłem w drogę powrotną.
Chmury straszyły, straszyły, ale na szczęście nic z nich nie spadło. Znów musiałem pokonać pieprzony poligon. Gdy minąłem Palędzie, było już lepiej. Cały czas miałem jednak przed oczami kolejną przeprawę przez Trzemeszno. Gdy w końcu tam dotarłem, to nie wytrzymałem do końca i końcowy etap przejazdu przez centrum pokonałem chodnikiem.
Za Trzemesznem w lesie spotkałem szosowca i jechaliśmy razem prawie do samego Witkowa. Tam przyspieszyłem i po niecałej godzinie dotarłem do domu.
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3414 (kcal)
Wyjechałem o 11:00 i udałem się w stronę Witkowa, skąd śmignąłem do Trzemeszna. Tam czekała mnie przeprawa przez wybrukowane centrum. To była dopiero masakra... Gdy jechałem tam w zeszłym roku na starej szosówce, to mnie tak nie wytrzęsło jak teraz. A podobno rama i widelec karbonowy lepiej tłumią nierówności. Taaaa, ciekawe... Chyba że miałem mocniej napompowane opony niż wtedy w starym rowerze. W każdym razie gdy wydostałem się w końcu na prostą drogę, to nacieszyłem się nią długo - miejscowość Niewolno przywitała mnie taką rozpierduchą na asfalcie, że musiałem zwolnić poniżej 20 km/h, bo miałem wrażenie, że rower zaraz się rozsypie albo popękają szprychy. Pierdolona Polska...
Dalej było trochę lepiej. Dokulałem się do Kruchowa i tam zaczęły się pagórki. W Ławkach strzeliłem pierwszą fotkę.
Prawdziwa masakra na nawierzchni zaczęła się jednak dopiero za Palędziem. Tam miejscami nie dało się jechać szybciej niż 15 km/h. No normalnie jak w Afganistanie po bombardowaniu. Droga poniżej, przed Głęboczkiem, w samym Głęboczku i dalej, aż do skrętu na docelową drogę, wygląda jakby nigdy nie miała kontaktu z walcem - asfalt został chyba wylany z maszyny i zostawiony na pastwę losu, ku jedynej chyba uciesze właścicieli samochodów typu Jeep Cheeroke, kurwa.
I w końcu jest - upragniona nawierzchnia każdego szosowca. Równiuteńka jak stół i prawie całkowicie bez ruchu aut, bo to droga wewnętrzna. Spotkać można czasem jakiś ciągnik, albo samochód leśnych piknikowiczów. Od skrzyżowania z drogą na Głęboczek do prawie samego końca, gdzie leży jezioro Przedwieśnia, jest ponad 5 km szosy idealnej na sprint, osłoniętej przed wiatrem. Jedynie przy obu krawędziach jezdni leży trochę igliwia, a na skrzyżowaniach, gdzie asfalt łączy się z leśnymi duktami, leży trochę piasku i drobnych kamieni, więc trzeba uważać na opony.
Jest i jezioro Przedwieśnia:
Początkowo miałem ochotę na dwukrotne pokonanie dystansu od skrzyżowania do jeziora, ale dokładnie tak jak w zeszłym roku - gdy tylko dojechałem do jeziora, zaczęło się chmurzyć. Czarne chmury nie wyglądały zbyt przyjaźnie, więc powyższy pomysł szybko odrzuciłem. Po przelaniu wody z plecaka do bidonu i krótkiej rozmowie tel. z bobikiem ruszyłem w drogę powrotną.
Chmury straszyły, straszyły, ale na szczęście nic z nich nie spadło. Znów musiałem pokonać pieprzony poligon. Gdy minąłem Palędzie, było już lepiej. Cały czas miałem jednak przed oczami kolejną przeprawę przez Trzemeszno. Gdy w końcu tam dotarłem, to nie wytrzymałem do końca i końcowy etap przejazdu przez centrum pokonałem chodnikiem.
Za Trzemesznem w lesie spotkałem szosowca i jechaliśmy razem prawie do samego Witkowa. Tam przyspieszyłem i po niecałej godzinie dotarłem do domu.
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
128.15 km (0.00 km teren), czas: 06:11 h, avg:20.73 km/h,
prędkość maks: 50.00 km/hTemperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3414 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj