Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48611 km
Kellys 39549 km
Esker 20238 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

#31 | Deszcz robactwa i trochę błota

Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano: 14.04.2013
Pogoda zrobiła nas dziś w jajo. Żadna prognoza nie przewidywała, że w nocy będzie padać, a ja z Bobikiem miałem plan wyjechać w trasę o 8 rano. Wstałem o 6.30, patrzę przez okno, a tam niebo czarne, a drogi mokre. No pięknie... Nici z wyjazdu. Poszedłem spać. Ale ok. południa pogoda się poprawiła, drogi wyschły, a prognoza stała się wreszcie optymistyczna - z godziny na godzinę miało być coraz więcej słońca. Kontakt z Bobiko i jest decyzja: kierunek na Duszno.
Wyjechaliśmy po 12:00. Niebo nie było zbyt ładne - ze wszystkich stron straszyły nas czarne chmury, na szczęście na strachu tylko się skończyło. Wszędzie jednak unosiły się chmary robactwa. Zderzaliśmy się z nimi jak z kroplami deszczu. Wyjmowaliśmy je z uszu i spod kasków. Masakra...
Dojechaliśmy do Witkowa. Stamtąd skierowaliśmy się na Trzemeszno.



Na szczęście odcinek leśny w tym kierunku, który ostatnio przywitał nas błotem pośniegowym, był już prawie suchy. Kawałek za lasem spotkaliśmy 6 rowerzystów, którzy skręcili jednak za chwilę w lewo, a my pojechaliśmy prosto. Zjazd przed Trzemesznem, przejazd przez centrum i za chwilę wyjeżdżamy na bardzo ruchliwą krajową piętnastkę, bez pobocza. I zaczyna się teren pagórkowaty - w górę i w dół, w górę i w dół. Dojeżdżamy w okolice wału wydartowskiego i opuszczamy tę dżunglę samochodową. Tutaj dużo spokojniej. Dojeżdżamy do Wydartowa, koło kuźni skręcamy w prawo, na punkt widokowy w Dusznie.



Za chwilę zaczyna się odcinek polny. Nie jest źle - piasek jest mokry, ale ubity. Ufff, jednak da się przejechać, bo były obawy, że ugrzęźniemy w błocie. Pokonujemy kolejne wzniesienia i zjazdy. Niestety, za kolejny zakrętem wita nas błoto. Bibiko jedzie przodem i powiększa przewagę nade mną. Śmiga jakby miał poduszkowiec. Ja się specjalnie nie spieszę, bo nie uśmiecha mi się uwalanie rowera błotem. Kolejny suchy kawałek i za chwilę jest jeszcze gorzej - tutaj grzęznę tak, że błoto mnie zatrzymuje i dodatkowo brudzę buty błotem i gliną. Kolejny odcinek i kolejne błoto. Na szczęście wieża widokowa jest wyżej, więc i teren się podnosi, więc jest coraz bardziej sucho.



[fot. by Bobiko]

Dojeżdżam do wieży, staję, patrzę na rower i chwytam się za głowę. Czarne wcześniej opony są pomarańczowe - oklejone mokrą gliną aż do obręczy, w niektórych miejscach nawet obręcz i jest uwalana błotem, aż do szprych. Do tego podeszwy czarnych butów też są pomarańczowe. Masakra ;)
No nic, parę fotek, jedzenie, picie.



Bobiko wchodzi na wieżę, przyjeżdża kilka par i kolesie na motocyklach. Wracamy. Ta sama droga i znów przeprawa przez gliniaste bagno. Wyjeżdżamy na wzniesienie, potem Wydartowo. Bobiko odbiera telefon, a ja jadę kawałek dalej i znajduję trochę śniegu w rowie. Wyczyściłem nim trochę opony i obręcze.



Za chwilę zjazd, na którym jedziemy sobie 50 km/h, kilka jezior i kierujemy się na Niewolno i Trzemeszno.




Tam stajemy, aby obmyślić alternatywną trasę. Niczego sensownego jednak nie udaje nam się wymyśleć, więc wracamy tak, jak przyjechaliśmy. W drodze powstaje jednak pomysł, żeby skręcić w lewo na Skorzęcin. Tak więc koło żwirowni Kruszgeo skręcamy w lewo. Droga jest ładna, asfaltowa, malownicze tereny. Jednak... po chwili kończy się asfalt i zostaje droga leśna. Ok - jest w miarę przejezdna, więc wjeżdżamy. Jednak nie mogło być tak pięknie. Im głębiej w las, tym bardziej mokro i bardziej grząsko. Za chwilę rowery stają i prowadzimy je, brudząc buty i zaklejając całkowicie bloki SPD w butach. W końcy wyjeżdżamy z lasu na asfalt, a błoty wali nam spod kół na wszystkie strony.



Przejeżdżamy malowniczą alejką, dojeżdżamy do Sokołowa, potem kierujemy się na wieś Skorzęcin, do której dojeżdżamy jeszcze ładniejszym odcinkiem - stawek w lesie, kilka malowniczych budynków, rzeźba. Ze wsi kierujemy się do ośrodka, wśród dziesiątek pędzących samochodów, prowadzonych przez rozwydrzonych nastolatków. W ośrodku dość dużo ludzi. Wjeżdżamy na molo, robimy kilka zdjęć, pochłaniamy resztki jedzenia i picia.







Porozmawialiśmy chwilę o rowerach z facetem z okolic Poznania. Słońce chyli się ku zachodowi, więc ruszamy w drogę powrotną. po kolejnej dawce energetyków rozpiera nas energia i mimo już prawie 100 km w nogach pędzimy 30 km/h. Do Wrześni dojechaliśmy równo z zachodem słońca - o 19:40.

Rower:Kross Dane wycieczki: 113.36 km (9.00 km teren), czas: 07:26 h, avg:15.25 km/h, prędkość maks: 47.80 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3109 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
Wczoraj identycznie zapaprałem sobie rower jakąś gliną. Skorzęcin wreszcie można oglądać bez śniegu ;)
marcingt
- 20:13 poniedziałek, 15 kwietnia 2013 | linkuj
Ej ale deszczu na wycieczce nie było :P
bobiko
- 21:35 niedziela, 14 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa serwo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]