- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#20 | Mroźno, słonecznie - świetnie
Sobota, 23 marca 2013 | dodano: 23.03.2013
Ok. 13 zaświtał pomysł wyjazdu do lasu, żeby zaliczyć jeszcze trochę śniegu, mimo że już ogólnie wszyscy mamy go dość. Kontakt z Bobiko, który, jak się okazało, w tym samym momencie pomyślał o rowerze. Jednak musiał coś jeszcze zrobić w domu, więc wyruszyłem sam. Kierunek - las i Marzelewo. Gdy byłem w trasie Bobiko napisał, że chyba też zaraz wyjedzie. W stronę lasu pojechałem przez oba parki. Nad Wrześnicą, już za drugim parkiem, zaczął się trudny odcinek, bo nie było odśnieżone i na ziemi zalegała warstwa zmrożonego śniegu, podziurawiona stopami spacorowiczów. A że jechałem Marvilem, w którym nie mam amortyzatora, to dość mocno mną wytrzęsło. Dojechałem nad zalew, dalej wzdłuż niego ścieżką aż do Psar. Stamtąd asfaltem przez Nowy Folwark w kierunku Country Clubu i do lasu. W lesie od razu lepsze warunki. Odśnieżona, prawie idealnie równa nawierzchnia. Dojechałem do Marzelewa. Tam, już poza lasem, na odkrytym terenie, śnieg nawiany z pól tworzył fajne widoki na drodze. Postawiłem rower w zmrożonym śniegu, zrobiłem fotkę i pojechałem dalej, w kierunku Czerniejewa.
Tam okazało się, że droga była jeszcze lepsza. Wyglądało to tak, jakby przejechał tamtędy walec - w jedną i drugą stronę - tworząc dwa idealnie równie ślady. W połowie drogi, akurat gdy zatrzymałem się, żeby odczytać SMS-a, zobaczyłem po lewej stronie, w lesie, stado jeleni. Najpierw uciekały, ale po chwili, gdy przestałem się ruszać i zacząłem je obserwować, one też się zatrzymały i z uwagą mi się przyglądały. Piękne...
Gdy dojechałem do leśniczówki zadzwonił Bobiko i zaproponował spotkanie w Nowym Folwarku. Powiedziałem, że zapraszam do lasu, bo na pewno zdąży do niego wjechać nim ja wrócę z tego punktu.
Udałem się w drogę powrotną. Bobika spotkałem dopiero w Psarach, kawałek przed końcem lasu. Z powrotem pojechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż zalewu, która okazała się zbyt trudna dla roweru Kuby, więc postanowił go prowadzić.
Tak wyglądała ta ścieżka:
Koło mostu kolejowego wyjechaliśmy na asfalt, dojechaliśmy do kościoła na Lipówce i tam się rozstaliśmy. Bobiko pojechał do domu, a ja, znów ścieżką i przez parki, do domu.
Temperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 762 (kcal)
Tam okazało się, że droga była jeszcze lepsza. Wyglądało to tak, jakby przejechał tamtędy walec - w jedną i drugą stronę - tworząc dwa idealnie równie ślady. W połowie drogi, akurat gdy zatrzymałem się, żeby odczytać SMS-a, zobaczyłem po lewej stronie, w lesie, stado jeleni. Najpierw uciekały, ale po chwili, gdy przestałem się ruszać i zacząłem je obserwować, one też się zatrzymały i z uwagą mi się przyglądały. Piękne...
Gdy dojechałem do leśniczówki zadzwonił Bobiko i zaproponował spotkanie w Nowym Folwarku. Powiedziałem, że zapraszam do lasu, bo na pewno zdąży do niego wjechać nim ja wrócę z tego punktu.
Udałem się w drogę powrotną. Bobika spotkałem dopiero w Psarach, kawałek przed końcem lasu. Z powrotem pojechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż zalewu, która okazała się zbyt trudna dla roweru Kuby, więc postanowił go prowadzić.
Tak wyglądała ta ścieżka:
Koło mostu kolejowego wyjechaliśmy na asfalt, dojechaliśmy do kościoła na Lipówce i tam się rozstaliśmy. Bobiko pojechał do domu, a ja, znów ścieżką i przez parki, do domu.
Rower:Marvil
Dane wycieczki:
27.81 km (24.00 km teren), czas: 02:20 h, avg:11.92 km/h,
prędkość maks: 29.20 km/hTemperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 762 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj