- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#19 | Zmagania z mroźnym wiatrem
Niedziela, 17 marca 2013 | dodano: 17.03.2013
Prawdę mówiąc wycieczki na dziś nie planowałem. Ale gdy obudziłem się i zobaczyłem piękne słońce, to zaczęła we mnie dojrzewać myśl o wyjeździe. Zacząłem od sprawdzenia kierunku i siły wiatru na dziś. Przy słabym wietrze zwykle jego kierunek nie jest dla mnie determinujący, jednak przy takiej prędkości jak dziś - 6-7 m/s - postanowiłem jechać pod wiatr, żeby powrót był z wiatrem w plecy. Dziś wiało z płd.-wsch., więc punktem docelowym stało się Borzykowo i potem już powrót do domu trasą 442. SMS do Bobiko czy jedzie, chwila ustaleń i mamy się spotkać na parkingu przy Stonce.
Przed wyjazdem musiałem poprawić ustawienie bloków pod butami, bo wczoraj założyłem nowe bloki, VP. Bloki Shimano, których używałem z pedałami Shimano, były z nowymi pedałami VP trochę luźne. Zamontowałem też kamerę w innym miejscu niż ostatnio - tym razem na lewej goleni. Przygotowałem sobie shota energetycznego, aparat foto, żeby uwiecznić dzisiejsze słoneczne krajobrazy i start.
Początek trasy wiódł ścieżką rowerową z Wrześni do Obłaczkowa. Tutaj jeszcze w niektórych miejscach leżał śnieg, a właściwie topiący się w dzisiejszym słońcu lód.
Gdy wyjechaliśmy z Obłaczkowa na otwarty teren, uderzył nas z lewej strony silny wiatr. I cała drogę do Miłosławia pokonaliśmy pochyleni na lewą stronę, walcząc z jego podmuchami. Ruch samochodowy, mimo niedzieli, był dość spory.
W Miłosławiu chwila na zakupy w Dino i można ruszać dalej.
Między Miłosławiem a Kozubcem było dużo gorzej, ale najgorsze miało nadejść - odcinek między Kozubcem a Mikuszewem, który pokonaliśmy pod wiatr. Termometr chwilę wcześniej, pod Dino, w słońcu pokazywał 14 stopni, na tym odcinku temp. spadła do 3 stopni, a odczuwalna to było jakieś minus 5, minus 8.
Przewiało mi czapkę z membraną przeciwiatrową, przewiało mi zimową kurtkę z membraną i neoprenowe pokrowce na buty. Masakra. Zatrzymaliśmy się i podziwialiśmy syberyjski krajobraz na polach...
Śnieg się topi - nadzieja na wiosnę?
Dalej było już trochę lepiej, ale i tak do samego Borzykowa prędkość nie przekraczała 16 km/h. Na pewnym odcinku tak masakrycznie wiało z prawej strony, że mieliśmy przed sobą małą zawieję.
W Borzykowie mieliśmy skręcić już na Wrześnię, ale bliska odległość od Warty - ok. 3 km - kusiła i postanowiliśmy wykorzystać piękne słońce na zdjęcia na moście nadwarciańskim. Tak więc koło Dakaru ;) zdecydowaliśmy, że pojedziemy jednak w prawo.
Niestety te 3 km porządnie nas wymęczyły, bo ten odcinek był też idealnie pod wiatr. Tym bardziej, że świetna ścieżka rowerowa między Borzykowem a Pyzdrami, którą zawsze jeżdżę, była kompletnie zasypana śniegiem i widać było na niej tylko ślady butów jednej lub dwóch osób. Widać od ostatniej śnieżycy nikomu nie chciało się tu chodzić pieszo czy jeździć rowerem...
Ale po drodze spotkaliśmy trzech wariatów na rowerach, podobnych do nas. Pozdrowiliśmy się wzajemnie. Jechali w przeciwną stronę.
W Pyzdrach na moście zmrożony śnieg. Ktoś zapomniał odśnieżyć.
Kilka chwil na zdjęcia i powrót.
Oj, jak dobrze poczuć wiatr w plecy. Można przycisnąć i usłyszeć w końcu szum opon na asfalcie zamiast szumu wiatru w uszach. Jazda jednak nie jest zbyt przyjemna, bo co chwilą trzeba omijać mega kałuże od roztapiającego się śniegu z chodników czy poboczy. Kawałek przed Borzykowem jechałem jako pierwszy, kilkadziesiąt metrów przed Bobikiem. Słyszę, że coś trąbi za mną. Odwracam się, a tam jakieś lawety go wyprzedzają i trąbią na niego. Spodziewam się więc, że zaraz będą trąbić na mnie. Widzę jadący z naprzeciwka samochód osobowy. Wyprzedza mnie pierwsza z lawet, ledwo zdąża schować się na swój pas przed tą osobówką z naprzeciwka. Zbliża się za mną druga lawet i słyszę, że baran trąbi na mnie, żebym mu zjechał z drogi, do rowu, bo on jedzie i nie ma zamiaru zwolnić. I pcha się na trzeciego. Osobówka z naprzeciwka zjeżdża dwoma kołami poza asfalt, żeby uniknąć czołówki z lawetą, a baran z lawety gna jak czołg, nie patrząc na nic. Jego numer rejestracyjny: PO 034YL. Zna ktoś palanta?
Kawałek dalej zatrzymaliśmy się na chwilę gimnastyki, bo Kubie zdrętwiały mięśnie. Ruszyliśmy dalej i do samej Wrześni dojechaliśmy znów z bocznym wiatrem, bo droga skręciła na północ.
Temperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1529 (kcal)
Przed wyjazdem musiałem poprawić ustawienie bloków pod butami, bo wczoraj założyłem nowe bloki, VP. Bloki Shimano, których używałem z pedałami Shimano, były z nowymi pedałami VP trochę luźne. Zamontowałem też kamerę w innym miejscu niż ostatnio - tym razem na lewej goleni. Przygotowałem sobie shota energetycznego, aparat foto, żeby uwiecznić dzisiejsze słoneczne krajobrazy i start.
Początek trasy wiódł ścieżką rowerową z Wrześni do Obłaczkowa. Tutaj jeszcze w niektórych miejscach leżał śnieg, a właściwie topiący się w dzisiejszym słońcu lód.
Gdy wyjechaliśmy z Obłaczkowa na otwarty teren, uderzył nas z lewej strony silny wiatr. I cała drogę do Miłosławia pokonaliśmy pochyleni na lewą stronę, walcząc z jego podmuchami. Ruch samochodowy, mimo niedzieli, był dość spory.
W Miłosławiu chwila na zakupy w Dino i można ruszać dalej.
Między Miłosławiem a Kozubcem było dużo gorzej, ale najgorsze miało nadejść - odcinek między Kozubcem a Mikuszewem, który pokonaliśmy pod wiatr. Termometr chwilę wcześniej, pod Dino, w słońcu pokazywał 14 stopni, na tym odcinku temp. spadła do 3 stopni, a odczuwalna to było jakieś minus 5, minus 8.
Przewiało mi czapkę z membraną przeciwiatrową, przewiało mi zimową kurtkę z membraną i neoprenowe pokrowce na buty. Masakra. Zatrzymaliśmy się i podziwialiśmy syberyjski krajobraz na polach...
Śnieg się topi - nadzieja na wiosnę?
Dalej było już trochę lepiej, ale i tak do samego Borzykowa prędkość nie przekraczała 16 km/h. Na pewnym odcinku tak masakrycznie wiało z prawej strony, że mieliśmy przed sobą małą zawieję.
W Borzykowie mieliśmy skręcić już na Wrześnię, ale bliska odległość od Warty - ok. 3 km - kusiła i postanowiliśmy wykorzystać piękne słońce na zdjęcia na moście nadwarciańskim. Tak więc koło Dakaru ;) zdecydowaliśmy, że pojedziemy jednak w prawo.
Niestety te 3 km porządnie nas wymęczyły, bo ten odcinek był też idealnie pod wiatr. Tym bardziej, że świetna ścieżka rowerowa między Borzykowem a Pyzdrami, którą zawsze jeżdżę, była kompletnie zasypana śniegiem i widać było na niej tylko ślady butów jednej lub dwóch osób. Widać od ostatniej śnieżycy nikomu nie chciało się tu chodzić pieszo czy jeździć rowerem...
Ale po drodze spotkaliśmy trzech wariatów na rowerach, podobnych do nas. Pozdrowiliśmy się wzajemnie. Jechali w przeciwną stronę.
W Pyzdrach na moście zmrożony śnieg. Ktoś zapomniał odśnieżyć.
Kilka chwil na zdjęcia i powrót.
Oj, jak dobrze poczuć wiatr w plecy. Można przycisnąć i usłyszeć w końcu szum opon na asfalcie zamiast szumu wiatru w uszach. Jazda jednak nie jest zbyt przyjemna, bo co chwilą trzeba omijać mega kałuże od roztapiającego się śniegu z chodników czy poboczy. Kawałek przed Borzykowem jechałem jako pierwszy, kilkadziesiąt metrów przed Bobikiem. Słyszę, że coś trąbi za mną. Odwracam się, a tam jakieś lawety go wyprzedzają i trąbią na niego. Spodziewam się więc, że zaraz będą trąbić na mnie. Widzę jadący z naprzeciwka samochód osobowy. Wyprzedza mnie pierwsza z lawet, ledwo zdąża schować się na swój pas przed tą osobówką z naprzeciwka. Zbliża się za mną druga lawet i słyszę, że baran trąbi na mnie, żebym mu zjechał z drogi, do rowu, bo on jedzie i nie ma zamiaru zwolnić. I pcha się na trzeciego. Osobówka z naprzeciwka zjeżdża dwoma kołami poza asfalt, żeby uniknąć czołówki z lawetą, a baran z lawety gna jak czołg, nie patrząc na nic. Jego numer rejestracyjny: PO 034YL. Zna ktoś palanta?
Kawałek dalej zatrzymaliśmy się na chwilę gimnastyki, bo Kubie zdrętwiały mięśnie. Ruszyliśmy dalej i do samej Wrześni dojechaliśmy znów z bocznym wiatrem, bo droga skręciła na północ.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
55.78 km (0.00 km teren), czas: 03:44 h, avg:14.94 km/h,
prędkość maks: 40.20 km/hTemperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1529 (kcal)
K o m e n t a r z e
Wczorajszy (i dzisiejszy w sumie też) wiatr wymęczył chyba wszystkich wielkopolskich rowerzystów, ale patrząc na ten sypiący za oknem śnieg, to i tak wczorajsza pogoda była niezła :)
marcingt - 20:40 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
Komentuj