- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#16 | Ostatni dzień ładnej pogody
Środa, 6 marca 2013 | dodano: 06.03.2013
Miałem dziś jeździć z Bobiko, jednak z powodu jego wczorajszej awarii dzisiejszy wyjazd miał być opóźniony, a jako że dziś ostatni dzień ma być ładna pogoda, postanowiłem ten czas maksymalnie wykorzystać. Wyjechałem krótko po zachodzie słońca. Początkowo miała to być trasa Czerniejewo-Nekla, jednak wiatr zmienił kierunek i najkorzystniej było udać się w innym kierunku. Wybrałem więc Strzałkowo, a po nim Witkowo. Powrót miał być z wiatrem.
Na drodze do Strzałkowa sznury samochodów... W Strzałkowie to samo. Zdaje się, że wybrałem porę powrotu ludzi z pracy do domów. Dopiero gdy wyjechałem ze Strzałkowa, zrobiło się cicho. Zrobiło się też ciemno. W okolicach Ostrowa Kościelnego zaczał krążyć nade mną wojskowy transportowiec. Nic dziwnego - w końcu parę kilometrów od tego miejsca znajduje się wojskowe lotnisko w Powidzu.
Drogą 260 dojechałem do Witkowa, zrobiłem sobie tam mały objazd przez miasto i skierowałem się na Wrześnię. Tutaj było już z wiatrem, który był dość słaby, jednak czuć było różnicę między tym odcinkiem, a poprzednim. Można było mocno docisnąć. Aż sam się zdziwiłem skąd miałem jeszcze tyle sił w nogach. 3-4 km za Witkowem na odcinku całkowicie zaciemnionym, bez jakiejkolwiek latarni czy świateł domów, stanąłem sobie, wyłączyłem przednią lampę i podziwiałem niebo. Piękne... Malowniczy Orion robi wrażenie. Po chwili ruszyłem dalej, przejechałem przez Malenin i wjechałem na kolejny, smoliście ciemny odcinek. Po kilku km zadzwonił do mnie Bobiko i powiedział, że wyjeżdża z domu i żebyśmy spotkali się na rynku. Ja zaproponowałem jednak, żeby wyjechał mi na spotkanie, bo właśnie wracam z Witkowa. Ruszyłem dalej. Zatrzymałem się ponownie przez Grzybowem, gdzie teren był bardziej odkryty i jeszcze ładniej było widać niebo. Znów podziwiałem Oriona i Plejady. Po tej ostatniej już przerwie pojechałem do Wrześni, wypatrując Bobiko. Spotkałem go jednak dopiero na Witkowskiej. Chwilę porozmawialiśmy, odprowadził mnie do domu i sam udał się do swojego.
Muszę powiedzieć, że trochę zmyliło mnie dzisiejsze słońce i dość wysoka temp. w momencie gdy wyjeżdżałem - ok. 12 stopni. Pod kurtkę założyłem już cieńszą warstwę docieplającą, wziąłem wiosenne rękawiczki, nie założyłem czapki p.wiatrowej pod kask i pokrowców na buty. I to był błąd... Zmarzłem, bo temp. po zmroku spadła do 5 stopni.
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1574 (kcal)
Na drodze do Strzałkowa sznury samochodów... W Strzałkowie to samo. Zdaje się, że wybrałem porę powrotu ludzi z pracy do domów. Dopiero gdy wyjechałem ze Strzałkowa, zrobiło się cicho. Zrobiło się też ciemno. W okolicach Ostrowa Kościelnego zaczał krążyć nade mną wojskowy transportowiec. Nic dziwnego - w końcu parę kilometrów od tego miejsca znajduje się wojskowe lotnisko w Powidzu.
Drogą 260 dojechałem do Witkowa, zrobiłem sobie tam mały objazd przez miasto i skierowałem się na Wrześnię. Tutaj było już z wiatrem, który był dość słaby, jednak czuć było różnicę między tym odcinkiem, a poprzednim. Można było mocno docisnąć. Aż sam się zdziwiłem skąd miałem jeszcze tyle sił w nogach. 3-4 km za Witkowem na odcinku całkowicie zaciemnionym, bez jakiejkolwiek latarni czy świateł domów, stanąłem sobie, wyłączyłem przednią lampę i podziwiałem niebo. Piękne... Malowniczy Orion robi wrażenie. Po chwili ruszyłem dalej, przejechałem przez Malenin i wjechałem na kolejny, smoliście ciemny odcinek. Po kilku km zadzwonił do mnie Bobiko i powiedział, że wyjeżdża z domu i żebyśmy spotkali się na rynku. Ja zaproponowałem jednak, żeby wyjechał mi na spotkanie, bo właśnie wracam z Witkowa. Ruszyłem dalej. Zatrzymałem się ponownie przez Grzybowem, gdzie teren był bardziej odkryty i jeszcze ładniej było widać niebo. Znów podziwiałem Oriona i Plejady. Po tej ostatniej już przerwie pojechałem do Wrześni, wypatrując Bobiko. Spotkałem go jednak dopiero na Witkowskiej. Chwilę porozmawialiśmy, odprowadził mnie do domu i sam udał się do swojego.
Muszę powiedzieć, że trochę zmyliło mnie dzisiejsze słońce i dość wysoka temp. w momencie gdy wyjeżdżałem - ok. 12 stopni. Pod kurtkę założyłem już cieńszą warstwę docieplającą, wziąłem wiosenne rękawiczki, nie założyłem czapki p.wiatrowej pod kask i pokrowców na buty. I to był błąd... Zmarzłem, bo temp. po zmroku spadła do 5 stopni.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
57.42 km (0.00 km teren), czas: 02:49 h, avg:20.39 km/h,
prędkość maks: 38.70 km/hTemperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1574 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj