Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48611 km
Kellys 39549 km
Esker 20238 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

#13 | Pierwszy dłuższy wyjazd tego roku

Niedziela, 3 marca 2013 | dodano: 03.03.2013
Dzisiejszy wyjazd stał pod znakiem zapytania od wczoraj wieczora, gdy prognoza przewidywała opady śniegu od 5 rano do deszczu w godz. 7-10. Początkowo trasa miała prowadzić do Hermanowa, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez intetnetowych kolegów-rowerzystów. Poranna pobudka po 8, spojrzenie przez okno - hmm, dziwne. Śniegu nie ma, sucho, świeci słońce... Może coś będzie z tego wyjazdu. Rzut oka na prognozę - nadal możliwość opadów, jednak największe prawdopodobieństwo opadu o 10:00, a potem już tylko lepiej. Jednak cały czas miał wiać silny wiatr - 8 m/s do 6 m/s pod wieczór. Skonsultowałem sprawę z Bobiko i ustaliliśmy, że Hermanów opada z racji ułożenia tras tam wiodących w stosunku do kierunku wiatru. Z takim silnym wiatrem postanowiliśmy wybrać taką trasę, żeby po dużym wysiłku wracać dokładnie z wiatrem. Padło na Paczkowo i Biskupice, a powrót przez Promno i Pobiedziska.
Przygotowaliśmy więc prowiant, sprzęt i w drogę. Pojechałem po Kubę. Jednak zanim do niego dojechałem, byłem tak zmęczony, jakbym zrobił z 40 km. Jechałem pod wiatr z prędkością 15-17 km/h. Rozpacz...
Wyjechaliśmy jednak z nadzieją pokonania wiatru i planem awaryjnym skrócenia trasy w razie gdybyśmy jednak nie dali rady. Trasa wiodła przez Targową Górkę, następnie przecięcie A2, po czym władowaliśmy się na polną drogę - mokrą, błotnistą i gliniastą...





...a po wyjeździe z niej mieliśmy gliniane slicki zamiast opon terenowych. A ja akurat dzisiaj nie zabrałem przedniego błotnika, który i tak niewiele by dał, bo cała ta glina znalazła by się na łańcuchu. Zatrzymaliśmy się i mozolnie patykiem wydłubałem całą glinę z bieżnika...

Ruszyliśmy dalej, ale zapędziliśmy się w ślepą uliczkę, więc musieliśmy wrócić kilkaset metrów.
Potem był Giecz, alejka jabłkowa i Gułtowy. Stamtąd już do samego Paczkowa mozolny odcinek z idealnie w paszcze wiejącym wiatrem, choć i za Paczkowem nie było lepiej. Może i nawet trochę gorzej, bo od strony wiejącego wiatru mieliśmy szczere pola i nic nas nie chroniło przed podmuchami lodowatego wiatru.



Kościół w Paczkowie:

Ciekawostka - w Paczkowie widzieliśmy palanta w kabriolecie (przypominam - temp. powietrza wynosiła ok. 5 stopni, w słońcu 9). Przed zjazdem w stronę Biskupic zatrzymaliśmy się jeszcze na herbatę z termosu, a po zjeździe pokazałem Kubie fajne miejsce ze zbiornikiem wodnym, chyba po żwirowni.
Żwirownia zdobyta:









Ostatni podjazd i jesteśmy w Biskupicach - miejscu, gdzie skręciliśmy w prawo i rozpoczął się powrót do domu z wiatrem wiejącym w plecy. YEAH!!


Na pierwszym ze zjazdów przed Promnem postanowiłem ostro przyspieszyć, Kuba został za mną. Po zjeździe patrzę - wyprzedza mnie radiowóz. Pojechał. Dogonił mnie Kuba i mówi, że został za mną i zaczął sobie w czasie jazdy pisać SMS-a, a w tym momencie zrównał się z nim radiowóz ;) Policjant pokazał mu jednak tylko podniesiony kciuk, a radiowóz udał się za mną.
Tutaj widać jak jadą za mną:

Jak się okazało - jechali za mną gdy przekraczałem dozwoloną prędkość na ograniczeniu do 40 ;) (na zdjęciu powyżej widać to ograniczenie na znaku z prawej strony.
W centralnym punkcie widać mnie gdy osiągam najwyższą prędkość dzisiejszego dnia - 54,1 km/h:

W Promnie zatrzymaliśmy się nad jeziorem - najpierw na jednym ze zjazdów w kierunku tafli jeziora, przy którym ktoś postawił sobie... dom? Chyba dom, choć na pierwszy rzut oka wyglądało to jak obserwatorium astronomiczne, chyba na planie okręgu.

Potem wjechaliśmy w drugi, bardzo stromy zjazd do jeziora, w miejsce gdzie byłem w zeszłym roku, zrobiliśmy zdjęcia i obraliśmy kierunek na Pobiedziska.

Tam małe zakupy Kuby, problemy techniczne z jego aparatem słuchowym i jazda w stronę Wierzyc, gdzie obowiązkowo musieliśmy się zatrzymać na czerwonym dywanie - ścieżce rowerowej na wiadukcie nad trasą S5. Małe przekąski, założenie oświetlenia na tył i można ruszać w stronę Wrześni, do której dojechaliśmy około 18.

Rozstaliśmy się przed Małpim Gajem i udaliśmy do swoich domów.
Pojedynek WIATR:MY 0:1
Rower:Kross Dane wycieczki: 94.25 km (2.00 km teren), czas: 07:11 h, avg:13.12 km/h, prędkość maks: 54.10 km/h
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2585 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
Taka glina to najgorsze co moze byc dla opon terenowych . U mnie tak samo sie zatykaja .
MarqoBiker
- 22:11 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj
Pięknie było, mimo jeb..ego wiatru.
bobiko
- 21:10 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj
Dystans jak na dzisiejszy wiatr naprawdę zacny :)
marcingt
- 21:04 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wodum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]