- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#5 | Słoneczna niedziela
Niedziela, 20 stycznia 2013 | dodano: 20.01.2013
Dzisiejszy wyjazd był niezaplanowany. Jednak Bobiko namówił mnie na jazdę, więc mimo bolącej po biegach nogi zdecydowałem się na przejażdżkę. W trakcie przygotowań jednak napisał mi, że nie może znaleźć ważnej części ubioru i nie pojedzie bez niej. No cóż - na tym etapie, gdy już byłem zdecydowany na jazdę, nie mogłem zrezygnować, więc ubrałem sie do końca i pojechałem bez niego. Było dzisiaj trochę łatwiej, bo śnieg już nie sypał, a to, co nasypało do wczoraj, zostało już trochę ubite przez buty spacerowiczów. Nad zalewem trochę ludzi z psami i z rodzinami (w końcu dziś niedziela).
Na dalszym etapie spotkałem kilku kijkowców. Potem włos mi się zjeżył na głowie, gdy zobaczyłem cymbała w białym range roverze, który po publicznej drodze (nie to co wczoraj w lesie) ciągnął dwie pary sanek. Ale gdyby jeszcze ciągnął je po prostu za sobą, jadąc normalnie... Nie. On jechał od prawej na lewą stronę jezdni. Wężykiem. Nawet gdy samochody jechały z naprzeciwka, to jeszcze blisko przed nimi wykonywał takie manewry.
Gdy wjechałem do lasu koło Country Clubu, to włos mi się zjeżył na głowie po raz drugi. Ot grupa ludzi postanowiła sobie rozpalić ognisko w lesie. Pod drzewami. Pod zwisającymi gałęziami drzew. A płomienie sięgały ponad 2 metrów. Brak słów po prostu...
W lesie jeszcze więcej kuligów samochodowych niż wczoraj.
Droga powrotna prawie tą samą trasą, z pominięciem ścieżki wzdłuż zalewu - po prostu już nie miałem siły brnąć w tym syberyjskim śniegu. Pojechałem ulicą.
Temperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 534 (kcal)
Na dalszym etapie spotkałem kilku kijkowców. Potem włos mi się zjeżył na głowie, gdy zobaczyłem cymbała w białym range roverze, który po publicznej drodze (nie to co wczoraj w lesie) ciągnął dwie pary sanek. Ale gdyby jeszcze ciągnął je po prostu za sobą, jadąc normalnie... Nie. On jechał od prawej na lewą stronę jezdni. Wężykiem. Nawet gdy samochody jechały z naprzeciwka, to jeszcze blisko przed nimi wykonywał takie manewry.
Gdy wjechałem do lasu koło Country Clubu, to włos mi się zjeżył na głowie po raz drugi. Ot grupa ludzi postanowiła sobie rozpalić ognisko w lesie. Pod drzewami. Pod zwisającymi gałęziami drzew. A płomienie sięgały ponad 2 metrów. Brak słów po prostu...
W lesie jeszcze więcej kuligów samochodowych niż wczoraj.
Droga powrotna prawie tą samą trasą, z pominięciem ścieżki wzdłuż zalewu - po prostu już nie miałem siły brnąć w tym syberyjskim śniegu. Pojechałem ulicą.
Rower:Marvil
Dane wycieczki:
19.50 km (15.00 km teren), czas: 01:32 h, avg:12.72 km/h,
prędkość maks: 25.00 km/hTemperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 534 (kcal)
K o m e n t a r z e
Szkoda ze i ja sie z tym nie zmierzylem. ale trudno, z pewnych powodów nie udało mi się zaliczyc wycieczki dziś ;)
bobiko - 21:00 niedziela, 20 stycznia 2013 | linkuj
Komentuj