- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#69 | Taka tam wycieczka na MTB. Plaga much.
Czwartek, 16 czerwca 2022 | dodano: 17.06.2022Kategoria 101-150, słonecznie
Dzisiaj, w odróżnieniu od ostatniej setki, postanowiłem zrobić ją na MTB, żeby nie zdziwić się ostatnio, gdy skończy mi się asfalt. Postanowiłem jechać na płn-zach, za jezioro Lednickie. A więc najpierw Czereniejewo, dalej Wierzyce, S5 do Łubowa i dalej trasą 194 do Lednogóry. Tu skierowałem się na północ.Cel - Sławno. Po drodze jezioro Głębokie:
W Sławnie takie cuda.
Zobaczyłem tablicę zachęcającą do obejrzenia drewnianego kościoła na szlaku kościołów drewnianych:
Ze Sławna pojechałem na zachód. Na zdjęciu Jezioro Sławno.
W oddali Kiszkowo, w którym natknąłem się na zamkniętą z powodu procesji ulicę.
Chwila przerwy na jedzenie między Kiszkowem a Karczewem. Tutaj zaczął się atak much.
Przed Dąbrówką Kościelną:
W samej Dąbrówce natknąłem się centralnie na procesję, przed którą odbiłem w lewo, a po rzucie oka na mapię, skręciłem w dukt leśny. Tutaj atak much się wzmógł i trwał prawie nieprzerwanie do samego końca trasy. Skubane nawet podczas jazdy siadały na twarzy, na kierownicy. Masakra...
Duktem leśnym (przez Puszczę Zielonka), który był tragicznej jakości, bo cały pofałdowany, przez co jechało się, jak po podkładach kolejowych, jechałem prawie 10 kilometrów. Gorąco, piach i muchy...
Na koniec, przed Tucznem, wykręciłem jeszcze między drzewami nad Jezioro Tuczno:
W końcu w Tucznie wyjechałem na asfalt i poleciałem przez Pobiedziska do Wrześni.
Temperatura:24.6 HR max:180 ( 93%) HR avg:156 ( 80%) Kalorie: 2565 (kcal)
W Sławnie takie cuda.
Zobaczyłem tablicę zachęcającą do obejrzenia drewnianego kościoła na szlaku kościołów drewnianych:
Ze Sławna pojechałem na zachód. Na zdjęciu Jezioro Sławno.
W oddali Kiszkowo, w którym natknąłem się na zamkniętą z powodu procesji ulicę.
Chwila przerwy na jedzenie między Kiszkowem a Karczewem. Tutaj zaczął się atak much.
Przed Dąbrówką Kościelną:
W samej Dąbrówce natknąłem się centralnie na procesję, przed którą odbiłem w lewo, a po rzucie oka na mapię, skręciłem w dukt leśny. Tutaj atak much się wzmógł i trwał prawie nieprzerwanie do samego końca trasy. Skubane nawet podczas jazdy siadały na twarzy, na kierownicy. Masakra...
Duktem leśnym (przez Puszczę Zielonka), który był tragicznej jakości, bo cały pofałdowany, przez co jechało się, jak po podkładach kolejowych, jechałem prawie 10 kilometrów. Gorąco, piach i muchy...
Na koniec, przed Tucznem, wykręciłem jeszcze między drzewami nad Jezioro Tuczno:
W końcu w Tucznie wyjechałem na asfalt i poleciałem przez Pobiedziska do Wrześni.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
112.95 km (9.70 km teren), czas: 05:45 h, avg:19.64 km/h,
prędkość maks: 38.30 km/hTemperatura:24.6 HR max:180 ( 93%) HR avg:156 ( 80%) Kalorie: 2565 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj