- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#79 | Dzień szosowca?
Piątek, 6 czerwca 2014 | dodano: 06.06.2014Kategoria 51-100
Dziś był chyba jakiś dzień szosowca - w życiu nie widziałem tylu szosówek w ciągu dwóch i pół godziny, co dzisiaj. Było ich 5, w tym chyba jedna panienka. No, może oprócz Poznania i Malty, ale w tym momencie mówię o Wrześni i okolicach.
Dzisiejsza jazda była spokojna, lajtowa, żeby za bardzo nie zmęczyć mięśni przed jutrzejszym biciem rekordu ilości kilometrów w ciągu dnia. Dojechałem do Witkowa, przejechałem i na zakręcie w lewo, na Skorzęcin, porządnie się wkurwiłem - debile wysmołowali nierówności i posypali tymi asfaltowymi kamyszkami. Co za debil wymyślił taki sposób łatania dziur? I to jeszcze na początku najgorętszego chyba wiosennego tygodnia, żeby ta smoła nie miała szans zgęstnieć?? No brak słów. A to był dopiero początek. Prawie cała prosta za Witkowem w kierunku Skorzęcina była tak połatana. Jednak tam i tak zwykle jadę środkiem, bo żeby dało się jechać normalnie prawym pasem, to musieliby położyć cały dywanik asfaltowy. Kolejny zonk - zakręt w Chłądowie. Nie dość że na nim i za nim też wysmołowano nierówności, to jeszcze kamyszki porozrzucane są praktycznie po całym zakręcie. Baaaardzo bezpiecznie, nie ma co... Pomijając już zabójstwo dla opon szosówek. I pomijając w ogóle sposób łatania dziur w pieprzonej Polsce - dwucentymetrowej głębokości doliny w asfalcie zamienia się na dwucentymetrowej wysokości góry żużlowo-smołowe. Wrrrr...
Im bliżej Skorzęcina, tym większy ruch - okoliczne wioski i miasta ciągną na dyskotekę do ośrodka.
W ośrodku sporo ludu, wyszykowane panienki w miniówkach i na wysokich obcasach, młodzi i jeszcze młodsi na biwakach. Usiadłem na chwilę na ławce na molo, napiłem się i po 10 minutach ruszyłem w drogę powrotną. Na wjeździ do Witkowa kolejny szok - kolejne skrzyżowanie wysypane drobnym żużlem i znów możliwy poślizg na zakręcie. Co za kretynizm...
Słońce chyliło się ku zachodowi, więc z pól podniosło się robactwo i znów jechało się nieciekawie, bo co chwilę trzeba było coś wypluwać albo wyjmować z oczu mimo okularów.
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1672 (kcal)
Dzisiejsza jazda była spokojna, lajtowa, żeby za bardzo nie zmęczyć mięśni przed jutrzejszym biciem rekordu ilości kilometrów w ciągu dnia. Dojechałem do Witkowa, przejechałem i na zakręcie w lewo, na Skorzęcin, porządnie się wkurwiłem - debile wysmołowali nierówności i posypali tymi asfaltowymi kamyszkami. Co za debil wymyślił taki sposób łatania dziur? I to jeszcze na początku najgorętszego chyba wiosennego tygodnia, żeby ta smoła nie miała szans zgęstnieć?? No brak słów. A to był dopiero początek. Prawie cała prosta za Witkowem w kierunku Skorzęcina była tak połatana. Jednak tam i tak zwykle jadę środkiem, bo żeby dało się jechać normalnie prawym pasem, to musieliby położyć cały dywanik asfaltowy. Kolejny zonk - zakręt w Chłądowie. Nie dość że na nim i za nim też wysmołowano nierówności, to jeszcze kamyszki porozrzucane są praktycznie po całym zakręcie. Baaaardzo bezpiecznie, nie ma co... Pomijając już zabójstwo dla opon szosówek. I pomijając w ogóle sposób łatania dziur w pieprzonej Polsce - dwucentymetrowej głębokości doliny w asfalcie zamienia się na dwucentymetrowej wysokości góry żużlowo-smołowe. Wrrrr...
Im bliżej Skorzęcina, tym większy ruch - okoliczne wioski i miasta ciągną na dyskotekę do ośrodka.
W ośrodku sporo ludu, wyszykowane panienki w miniówkach i na wysokich obcasach, młodzi i jeszcze młodsi na biwakach. Usiadłem na chwilę na ławce na molo, napiłem się i po 10 minutach ruszyłem w drogę powrotną. Na wjeździ do Witkowa kolejny szok - kolejne skrzyżowanie wysypane drobnym żużlem i znów możliwy poślizg na zakręcie. Co za kretynizm...
Słońce chyliło się ku zachodowi, więc z pól podniosło się robactwo i znów jechało się nieciekawie, bo co chwilę trzeba było coś wypluwać albo wyjmować z oczu mimo okularów.
Rower:Kellys
Dane wycieczki:
62.75 km (0.00 km teren), czas: 02:27 h, avg:25.61 km/h,
prędkość maks: 45.00 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1672 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj