- Kategorie:
- 1-50.966
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.591
- deszcz.33
- leżący śnieg.11
- mgła.14
- mokro.28
- mżawka.10
- po zmroku.119
- pochmurno.243
- słonecznie.328
- śnieg.16
- trenażer.5
#33 | Wiosennie po lasach i nie tylko
Sobota, 22 marca 2014 | dodano: 22.03.2014Kategoria 1-50
Prognoza pogody nie dawała dzisiaj nadziei na jakąś dłuższą jazdę. Miało padać o 13, potem była mowa o 16. Bobiko dzisiaj odpadł z racji prac domowo-podwórkowych, a ja nie miałem ochoty na jakieś wielkie wojaże. Chodziła mi tylko po głowie szosówka - może Miłosław i powrót. Jednak wygrał góral - postanowiłem skoczyć do lasu, wycieczkowo, i porobić trochę zdjęć. Wyjechałem około południa i skierowałem się na Marzelewo. Ale tam było pięknie dzisiaj. Cieplutko - 18 stopni, słonecznie i cicho...
Najpierw jednak przejechałem się wzdłuż naszego zalewu.
Po chwili poczułem na sobie kropelki deszczu. WTF? Spojrzałem na niebo, a tam błękit i delikatne białe obłoki. Na szczęście przestało.
Dojechałem do Marzelewa, mijając rodzinkę na spacerze i parkę z kijkami.
Postawiłem rower przy drzewie, skonsumowałem batonika i napawałem się widokami i ciepełkiem.
Niestety, po drodze do Marzelewa zdarzyły się 3 lub 4 takie "smaczki":
- chyba szła tędy wczoraj jakaś ekipa niedorozwojów.
Ruszyłem dalej, mając na celu dotarcie do Barczyzny - pewnie będzie można spotkać tam dziś jakieś rowerzystki albo dziewczyny na rolkach, bo jest tam równiutki asfalt.
Ogólnie w lesie na drogach było w miarę sucho, z małym wyjątkiem w tym miejscu.
Na szczęście z prawej strony był kawałeczek bez wody i można było bez brudzenia roweru jechać dalej.
Po chwili zobaczyłem takie drzewko.
Bliźniaki?
Dojechałem do Barczyzny i zobaczyłem drogę zasypaną leśnym piachem jak po burzy piaskowej.
Za Barczyzną moim oczom ukazał się drogowskaz mówią o trzech dębach w okolicy. Hmm, pierwszy raz widzę to w tym miejscu.
Po chwili namysłu postanowiłem poszukać dwa dęby z prawej strony. Spojrzałem w stronę, którą wskazywał drogowskaz, a tam polna droga wiodąca przez pola w kierunku lasu. Dobra, jadę.
I była to dobra decyzja, bo okolica fajna i malownicza. Dziwne, że jeszcze tu nie byłem...
Cały czas wypatrywałem te dęby. W końcu do nich dojechałem. Przy każdym stała tabliczka informacyjna.
Z lewej strony, w oddali na polu zobaczyłem chodzące dwa ptaki. Z początku myślałem, że to bociany, ale dzioby nie były czerwone. Po chwili się "odezwały". O fuck, ależ miały moc w tych dziobach. Nie wiem co to było, bo nie znam się na ptakach, ale ich pisk-śpiew był naprawdę donośny.
Kawałek dalej był kolejny dąb, przy którym również stanąłem.
Spojrzałem na mapę i postanowiłem jechać dalej w las, z nadzieją dojechania do leśnej drogi prowadzącej z Marzelewa do leśniczówki przed Czerniejewem.
W międzyczasie znów trochę pokropiło. Ale widoki były pyszne.
Patrzę na kompas - zmierzam na wschód, a powinienem na płn-wsch. Szukam więc jakiejś drogi w lewo. Patrzę - jest, dokładnie pod kątem 45 stopni od obecnej. Skręciłem w nią, jadę, jadę i nagle polana z wycinką. I koniec drogi. Ani w lewo, ani w prawo, ani prosto. No więc jadę z powrotem. Postanowiłem wrócić kawałek drogą sprzed skrętu i spróbować zachód. Po kilkuset metrach trafiłem jednak na bagno - droga i okoliczne drzewa dosłownie tonęły w wodzie. No więc powrót i znów drogą na wschód. Jednak i ta droga po jakimś czasie się skończyła, tyle że nie w szczerym polu, a została przecięta przez drogę, a raczej "drogę" - kanał czarnej, rozmoczonej ziemi, z półmetrowej głębokości koleinami od kół ciągników. Nie, tędy na pewno nie przejadę. Ale z prawej strony zauważyłem jakieś zaczątki cywilizacji - pocięte drzewa. Skierowałem się więc tam, jadąc właściwie trochę lasem, żeby nie brnąć w tej czarnej mazi i po chwili trafiłem na ładną leśną drogę, którą dojechałem... do Barczyzny, niedaleko hotelu, obok którego już dziś przejeżdżałem. Dojechałem więc znów do drogowskazów z dębami i skierowałem się tym razem na trasę Czerniejewo-Nekla. Przed Neklą spotkałem tamtejszą roller-girl. Przejechałem przez Neklę i skierowałem się na Targową Górkę, aby po długiej walce z wiatrem z twarz, przekroczeniu trasy A2 i trasy średzkiej, dojechać do Chwalibogowa, gdzie spotkałem się z bobikiem. Chwila rozmowy i śmigam na Wrześnię, boczną drogą w kierunku Obłaczkowa, przez tereny sąsiadujące z przyszłą fabryką VW. I tutaj też, podobnie jak na trasie średzkiej, zaczyna się pustoszenie terenu...
A wieczorem, prawie dokładnie tak, jak przewidywała prognoza, o 19:00 zaczęło padać.
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1175 (kcal)
Najpierw jednak przejechałem się wzdłuż naszego zalewu.
Po chwili poczułem na sobie kropelki deszczu. WTF? Spojrzałem na niebo, a tam błękit i delikatne białe obłoki. Na szczęście przestało.
Dojechałem do Marzelewa, mijając rodzinkę na spacerze i parkę z kijkami.
Postawiłem rower przy drzewie, skonsumowałem batonika i napawałem się widokami i ciepełkiem.
Niestety, po drodze do Marzelewa zdarzyły się 3 lub 4 takie "smaczki":
- chyba szła tędy wczoraj jakaś ekipa niedorozwojów.
Ruszyłem dalej, mając na celu dotarcie do Barczyzny - pewnie będzie można spotkać tam dziś jakieś rowerzystki albo dziewczyny na rolkach, bo jest tam równiutki asfalt.
Ogólnie w lesie na drogach było w miarę sucho, z małym wyjątkiem w tym miejscu.
Na szczęście z prawej strony był kawałeczek bez wody i można było bez brudzenia roweru jechać dalej.
Po chwili zobaczyłem takie drzewko.
Bliźniaki?
Dojechałem do Barczyzny i zobaczyłem drogę zasypaną leśnym piachem jak po burzy piaskowej.
Za Barczyzną moim oczom ukazał się drogowskaz mówią o trzech dębach w okolicy. Hmm, pierwszy raz widzę to w tym miejscu.
Po chwili namysłu postanowiłem poszukać dwa dęby z prawej strony. Spojrzałem w stronę, którą wskazywał drogowskaz, a tam polna droga wiodąca przez pola w kierunku lasu. Dobra, jadę.
I była to dobra decyzja, bo okolica fajna i malownicza. Dziwne, że jeszcze tu nie byłem...
Cały czas wypatrywałem te dęby. W końcu do nich dojechałem. Przy każdym stała tabliczka informacyjna.
Z lewej strony, w oddali na polu zobaczyłem chodzące dwa ptaki. Z początku myślałem, że to bociany, ale dzioby nie były czerwone. Po chwili się "odezwały". O fuck, ależ miały moc w tych dziobach. Nie wiem co to było, bo nie znam się na ptakach, ale ich pisk-śpiew był naprawdę donośny.
Kawałek dalej był kolejny dąb, przy którym również stanąłem.
Spojrzałem na mapę i postanowiłem jechać dalej w las, z nadzieją dojechania do leśnej drogi prowadzącej z Marzelewa do leśniczówki przed Czerniejewem.
W międzyczasie znów trochę pokropiło. Ale widoki były pyszne.
Patrzę na kompas - zmierzam na wschód, a powinienem na płn-wsch. Szukam więc jakiejś drogi w lewo. Patrzę - jest, dokładnie pod kątem 45 stopni od obecnej. Skręciłem w nią, jadę, jadę i nagle polana z wycinką. I koniec drogi. Ani w lewo, ani w prawo, ani prosto. No więc jadę z powrotem. Postanowiłem wrócić kawałek drogą sprzed skrętu i spróbować zachód. Po kilkuset metrach trafiłem jednak na bagno - droga i okoliczne drzewa dosłownie tonęły w wodzie. No więc powrót i znów drogą na wschód. Jednak i ta droga po jakimś czasie się skończyła, tyle że nie w szczerym polu, a została przecięta przez drogę, a raczej "drogę" - kanał czarnej, rozmoczonej ziemi, z półmetrowej głębokości koleinami od kół ciągników. Nie, tędy na pewno nie przejadę. Ale z prawej strony zauważyłem jakieś zaczątki cywilizacji - pocięte drzewa. Skierowałem się więc tam, jadąc właściwie trochę lasem, żeby nie brnąć w tej czarnej mazi i po chwili trafiłem na ładną leśną drogę, którą dojechałem... do Barczyzny, niedaleko hotelu, obok którego już dziś przejeżdżałem. Dojechałem więc znów do drogowskazów z dębami i skierowałem się tym razem na trasę Czerniejewo-Nekla. Przed Neklą spotkałem tamtejszą roller-girl. Przejechałem przez Neklę i skierowałem się na Targową Górkę, aby po długiej walce z wiatrem z twarz, przekroczeniu trasy A2 i trasy średzkiej, dojechać do Chwalibogowa, gdzie spotkałem się z bobikiem. Chwila rozmowy i śmigam na Wrześnię, boczną drogą w kierunku Obłaczkowa, przez tereny sąsiadujące z przyszłą fabryką VW. I tutaj też, podobnie jak na trasie średzkiej, zaczyna się pustoszenie terenu...
A wieczorem, prawie dokładnie tak, jak przewidywała prognoza, o 19:00 zaczęło padać.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
44.12 km (13.00 km teren), czas: 03:51 h, avg:11.46 km/h,
prędkość maks: 35.30 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1175 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj