Rowerowy uziel75blog rowerowy

avatar uziel75

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

Moje rowery

Marvil 2023 km
Santini 2609 km
Merida 45 km
Kross 48611 km
Kellys 39549 km
Esker 20238 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uziel75.bikestats.pl

Archiwum

Linki

#30 | Brzeźno. Wichura, ulewa, grad, burza...

Sobota, 15 marca 2014 | dodano: 15.03.2014Kategoria 1-50
Na dzisiejszą jazdę byłem już zdecydowany wczoraj, po przestudiowaniu prognozy pogody - miało wiać z prędkością 40 km/h z zachodu. Miało też przelotnie padać, ale byłem z tym pogodzony. Rano przygotowałem rower - założyłem błotniki, oświetlenie do jazdy dziennej (strobo z przodu) i ok. 10.00 wyjechałem. W nocy padało, więc było troszkę mokro. Jednak o ile od rana nie padało, to gdy tylko wyjechałem rowerem - zaczęło. Na szczęście tylko kropiło. Przejechałem przez centrum, gdzie jeszcze nie czułem tego wiatru. Jednak gdy tylko pojawiłem się na ulicy Szkolnej, która biegnie na zachód, czyli w kierunku wiatru, poczułem na sobie uderzenie wiatru. Czekał mnie teraz podjazd pod wiadukt - pod wiatr i pod górę. Oj ciężko było. Potem zjazd z wiaduktu (prędkość jakieś 20 km/h. Do trasy K92 dojechałem bocznymi drogami, przez Psary Małe. Dopiero gdy wyjechałem na otwarty teren na K92, poczułem pełną moc dzisiejszego wiatru. Jechałem jakieś 14-16 km/h, ledwo utrzymując się na rowerze. Na niebie na przemian pojawiało się słońce i czarne chmury. W Zasutowie zjechałem na drogę serwisową, żeby choć trochę osłonić się przed wiatrem. Gdy tylko dojechałem do Nekli, zaczęło padać. I to dość konkretnie. Chodziło mi po głowie przejechanie tylko przez centrum i wyjazd na K92 w kierunku Wrześni, bo miałem nadzieję, że zaraz przestanie padać. Gdy dojechałem do skrzyżowania z K92, zaczął padać grad. I teraz decyzja - lewo na Poznań czy prawo na Wrześnię? Wybrałem pierwszą opcję. Grad przestał padać, ale zerwała się ulewa. Droga momentalnie zrobiła się całkowicie mokra i każdy przejazd TIRa obok mnie wznosił fontanny wody, które trafiały po części we mnie. Przestało padać na skrzyżowaniu przy Starczanowie. Przede mną kolejne wzniesienie. Jakoś sobie z nim poradziłem, ale na jego szczycie musiałem stanąć, żeby się posilić batonem. Jednak gdy tylko stanąłem, puściłem kierownicę i się wyprostowałem, to myślałem, że mnie wiatr ściągnie z siodełka. Pochylony rozpakowałem batona, a potem jedną ręką trzymałem batona, a drugą trzymałem kierownicę i naciśnięty hamulec, żeby mnie wiatr nie zwiał z drogi. Na chwilę wyszło słońce. Zjadłem i chciałem ruszyć dalej. Jednak nie było to takie proste, bo w tym momencie nadeszła kolejna fala porywistego wiatru. W życiu nie miałem takich problemów, żeby ruszyć rowerem. Udało się. Jednak po przejechaniu kilkuset metrów znów poczułem na sobie deszcz. Zanim dojechałem do Brzeźna, przestało padać. W Brzeźnie nie działała sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu, ale może to i lepiej, bo pewnie musiałbym tam czekać w nieskończoność na zmianę świateł (w tym miejscu nie wykrywają roweru) i przejechałem na przeciwny pas ruchu. Chwila odpoczynku i ruszam z wiatrem w plecy. Mmmmm, poezja! Wiatr 40 km/h, więc bez problemu rozpędzam rower do 40 km/h. Po chwili jest lekki spadek, więc jakieś 45 km/h. Jadę z taką prędkością i w ogóle nie słyszę wiatru i nie czuję na sobie powietrza - jakbym jechał w próżni. Przed Starczanowem zjazd i tu prędkość wzrasta do powyżej 50. Jednak zaraz za zakrętem widzę Neklę, a skoro Nekla, to deszcz (tu chyba panuje jakiś specyficzny mikroklimat). Dojeżdżam do cmentarza i już leje. Leje tak, że ledwo widzę drogę. Asfalt znika pod warstwą wody. I znów pada grad. Przed skrzyżowaniem ze sygnalizacją przy wjeździe do centrum płynie już właściwie rzeka. Skręt w prawo i wspinam się do centrum, które też właściwie zamieniło się już w jedną wielką kałużę. Przejeżdżam przez centrum i wyjeżdżam na K92 (nie jechałem już serwisówką, bo tam byłoby dużo więcej wody). Miałem nadzieję, że gdy wyjadę z Nekli, to przestanie padać, ale nie - lało do samej Wrześni. Zjechałem z trasy do Psar. Gdy zbliżyłem się do Przyborek, zaczęła się burza. Słychać było grzmoty, a wiatr chyba jeszcze bardziej się wzmógł. Deszcz nie ustawał. Jeden z odcinków miałem z bocznym wiatrem i o mało co nie pofrunąłem na pobliskie pole razem z kawałami styropianu, które wylatywały z pobliskiej budowy. Na szczęście udało mi się utrzymać na drodze i gdy skręciłem w ul. Świętokrzyską, było już z wiatrem. Zatrzymałem się na chwilę, żeby zdjąć okulary. Zanim dojechałem do centrum przestało padać. Za to w centrum były masakryczne korki. Najpierw na dojeździe do rynku (tutaj udało mi się wyprzedzić kilka samochodów), a potem od pomnika Dzieci Wrzesińskich do ul. Opieszyn. Gdy wyjechałem z centrum i wjechałem do parku, zobaczyłem zatarasowaną drzewem alejkę.

Pojechałem inną drogą i do domu dojechałem w promieniach słońca, które świeciło już chyba do samego wieczora.
Rower:Kross Dane wycieczki: 38.48 km (0.00 km teren), czas: 02:03 h, avg:18.77 km/h, prędkość maks: 51.30 km/h
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1025 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

K o m e n t a r z e
Racja:)
KrystianW
- 20:21 środa, 19 marca 2014 | linkuj
Krystian, przejeżdżałem obok komisu, ale były to chyba godziny pracy, więc pieski nie biegały po terenie i nie miałem okazji :)
uziel75
- 11:21 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Odważny wyjazd do piesków już nie zaglądasz.?
KrystianW
- 07:43 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Oj gdzie w taką brzydką pogodę się wybrałeś.
jerzyp1956
- 08:40 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enera
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]