- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#25 | Skorzęcin za dnia
Mieliśmy dziś udać się z bobikiem do Kórnika, na kolejne spotkanie z Anią i jej koleżanką. Wstałem o 8, najadłem się. Pierwszy SMS do bobika pozostał bez odpowiedzi. Drugi - to samo. Telefon, drugi telefon - nic. Uuu, chyba jednak nic nie będzie z tego wyjazdu. Pomyślałem więc, że może zmienię sobie w końcu opony ze slicków na terenowe, bo w terenie już w miarę sucho i znośnie i można zmienić trochę profil wycieczek. Podczas prac nad oponami odezwał się bobiko i napisał, że właśnie się obudził. Było po 10:00, a plan zakładał pojawienie się w Kórniku na 12:00. Tak więc szanse na to zmalały do zera.
No nic, może jakaś inna trasa? Ustaliliśmy więc, że skoczymy do Skorzęcina. Bobiko chciał do Powidza, ale w porównaniu ze Skorzęcinem nudno tam nad jeziorem jak w... Nie powiem gdzie. Nawet nie ma gdzie usiąść na słońcu. Ale żeby pogodzić jego i moje chęci, zaproponowałem dojazd prawie do Powidza i stamtąd terenowo dojechać do Skorzęcina. Teren do żywioł bobika, więc podchwycił temat. Przygotowałem więc kawę, batoniki i resztę sprzętu. Nagle SMS, że bobiko jednak nie jedzie, bo ktoś do niego przyszedł z pilną sprawą. Tiaaaa, czemu mnie to nie dziwi. Samemu nie chciało mi się już tam jechać, więc szybko wykombinowałem, że może skoczę na Babskie. Już prawie wychodziłem, gdy dostałem SMSa od bobiko, że odprawił tego, który miał sprawę i może jechać. Dżizas... Dobra, to kolejne ustalenia i jedziemy do Skoja. Bobiko ma po mnie przyjechać i już się ubiera. Ja też się ubrałem, zdemontowałem jeszcze lampy z rowera, bo bobiko napisał, że ma czas do 16:30, a to jeszcze jasno, więc wrócimy za dnia, a zawsze to kilkaset gramów mniej na rowerze. Minęło jakieś 20 minut, czekam, bobika nie ma. Wyjechałem w jego kierunku, do parku. Bobika nie ma. Dzwonię. Okazało się, że znów coś go zatrzymało i dopiero wyjeżdża. Mówię, że w takim razie pojadę jeszcze dalej w jego kierunku i pytam przez co pojedzie. Mówi, że przez Obłaczkowo, no więc planujemy spotkanie koło Orlena. Pojechałem. Czekam. 10 minut - nic. Rozglądam się - nie ma. No to jadę 100 metrów dalej, żeby widzieć drogę na Obłaczkowo. Stanąłem koło Maca. Czekam. Nic. 10 minut, 20. Bobika nie ma. Jeszcze trochę i nici będą z powrotu za dnia, bo nie zdążymy przed zachodem. Piszę SMSa i pytam gdzie jest. Zero odpowiedzi. Zawróciłem więc z decyzją, że jadę do Skorzęcina sam. Po chwili dzwoni bobiko i mówi, że czeka na mnie przy Shellu. GDZIE?? A skąd on się tam wziął?? Kilometr od miejsca spotkania. Okazało się, że nie jechał przez Obłaczkowo, jak zapowiedział, tylko przez Białężyce i że nie widział mnie, jak stałem przy Macu, więc pojechał dalej. Tylko dlaczego przez Shell, a nie przez Mankowo? Mistrz zamieszania...
Dobra, w końcu ruszyliśmy. Byłem już lekko wkurwiony, a do tego jeszcze pierdoleni niedzielni kierowcy i sznury samochodów na wszystkich ulicach, że przejechać przez skrzyżowanie nie było można. W końcu udało się wyjechać na Witkowską. Wypiłem wcześniej SuperDrive'a, więc mocno naciskałem na pedały, aż bobiko zapytał mnie czy nawaliłem się jakimiś sterydami, że tak zapieprzam. Sporym tempem dojechaliśmy do Skorzęcina, do którego wjechaliśmy tym razem przez Rybakówkę, czyli przez las.
Było całkiem ciepło.
Przed ostatnią prostą przed wjazdem do Skorzęcina minęło nas z prądkością jakieś 150 km/h, w odległości ok. pół metra, dwóch motocyklistów, wyprzedzających na trzeciego. Zaczyna się...
W ośrodku sporo ludzi - niedzielne wycieczki rodzinne. Nawet niektóre lokale były już czynne. A nasz pierwszy punkt to oczywiście molo. O dziwo - nie było już śladu po lodzie na jeziorze. A dwa dni temu było go jeszcze sporo.
Bobiko umówił się z kolegą, że ten dojedzie do nas rowerem na molo. Jednak na molo dość mocno wiało, a my byliśmy spoceni, więc zaczęło się robić nieprzyjemnie chłodno. Zjechaliśmy z mola i po chwili dojechał kolega. Udaliśmy się na alejkę wiodącą wzdłuż dzikiej plaży i tam rozsiedliśmy się na ławce, przy kawie i batonikach.
Po godzinie podnieśliśmy tyłki i pojechaliśmy, znów przez Rybakówkę, do Wrześni. Było trochę pod wiatr. Bobiko wypił przed wyjazdem z ośrodka Olimpa, więc pod koniec jazdy nie mogłem już dorównać mu tempem jazdy i zostawałem w tyle.
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1770 (kcal)
No nic, może jakaś inna trasa? Ustaliliśmy więc, że skoczymy do Skorzęcina. Bobiko chciał do Powidza, ale w porównaniu ze Skorzęcinem nudno tam nad jeziorem jak w... Nie powiem gdzie. Nawet nie ma gdzie usiąść na słońcu. Ale żeby pogodzić jego i moje chęci, zaproponowałem dojazd prawie do Powidza i stamtąd terenowo dojechać do Skorzęcina. Teren do żywioł bobika, więc podchwycił temat. Przygotowałem więc kawę, batoniki i resztę sprzętu. Nagle SMS, że bobiko jednak nie jedzie, bo ktoś do niego przyszedł z pilną sprawą. Tiaaaa, czemu mnie to nie dziwi. Samemu nie chciało mi się już tam jechać, więc szybko wykombinowałem, że może skoczę na Babskie. Już prawie wychodziłem, gdy dostałem SMSa od bobiko, że odprawił tego, który miał sprawę i może jechać. Dżizas... Dobra, to kolejne ustalenia i jedziemy do Skoja. Bobiko ma po mnie przyjechać i już się ubiera. Ja też się ubrałem, zdemontowałem jeszcze lampy z rowera, bo bobiko napisał, że ma czas do 16:30, a to jeszcze jasno, więc wrócimy za dnia, a zawsze to kilkaset gramów mniej na rowerze. Minęło jakieś 20 minut, czekam, bobika nie ma. Wyjechałem w jego kierunku, do parku. Bobika nie ma. Dzwonię. Okazało się, że znów coś go zatrzymało i dopiero wyjeżdża. Mówię, że w takim razie pojadę jeszcze dalej w jego kierunku i pytam przez co pojedzie. Mówi, że przez Obłaczkowo, no więc planujemy spotkanie koło Orlena. Pojechałem. Czekam. 10 minut - nic. Rozglądam się - nie ma. No to jadę 100 metrów dalej, żeby widzieć drogę na Obłaczkowo. Stanąłem koło Maca. Czekam. Nic. 10 minut, 20. Bobika nie ma. Jeszcze trochę i nici będą z powrotu za dnia, bo nie zdążymy przed zachodem. Piszę SMSa i pytam gdzie jest. Zero odpowiedzi. Zawróciłem więc z decyzją, że jadę do Skorzęcina sam. Po chwili dzwoni bobiko i mówi, że czeka na mnie przy Shellu. GDZIE?? A skąd on się tam wziął?? Kilometr od miejsca spotkania. Okazało się, że nie jechał przez Obłaczkowo, jak zapowiedział, tylko przez Białężyce i że nie widział mnie, jak stałem przy Macu, więc pojechał dalej. Tylko dlaczego przez Shell, a nie przez Mankowo? Mistrz zamieszania...
Dobra, w końcu ruszyliśmy. Byłem już lekko wkurwiony, a do tego jeszcze pierdoleni niedzielni kierowcy i sznury samochodów na wszystkich ulicach, że przejechać przez skrzyżowanie nie było można. W końcu udało się wyjechać na Witkowską. Wypiłem wcześniej SuperDrive'a, więc mocno naciskałem na pedały, aż bobiko zapytał mnie czy nawaliłem się jakimiś sterydami, że tak zapieprzam. Sporym tempem dojechaliśmy do Skorzęcina, do którego wjechaliśmy tym razem przez Rybakówkę, czyli przez las.
Było całkiem ciepło.
Przed ostatnią prostą przed wjazdem do Skorzęcina minęło nas z prądkością jakieś 150 km/h, w odległości ok. pół metra, dwóch motocyklistów, wyprzedzających na trzeciego. Zaczyna się...
W ośrodku sporo ludzi - niedzielne wycieczki rodzinne. Nawet niektóre lokale były już czynne. A nasz pierwszy punkt to oczywiście molo. O dziwo - nie było już śladu po lodzie na jeziorze. A dwa dni temu było go jeszcze sporo.
Bobiko umówił się z kolegą, że ten dojedzie do nas rowerem na molo. Jednak na molo dość mocno wiało, a my byliśmy spoceni, więc zaczęło się robić nieprzyjemnie chłodno. Zjechaliśmy z mola i po chwili dojechał kolega. Udaliśmy się na alejkę wiodącą wzdłuż dzikiej plaży i tam rozsiedliśmy się na ławce, przy kawie i batonikach.
Po godzinie podnieśliśmy tyłki i pojechaliśmy, znów przez Rybakówkę, do Wrześni. Było trochę pod wiatr. Bobiko wypił przed wyjazdem z ośrodka Olimpa, więc pod koniec jazdy nie mogłem już dorównać mu tempem jazdy i zostawałem w tyle.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
66.46 km (1.50 km teren), czas: 04:33 h, avg:14.61 km/h,
prędkość maks: 43.00 km/hTemperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1770 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj