- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#17 | Skorzęcin
Od pewnego czasu marcingt pisał się na nocny wypad do Skorzęcina i dziś nadszedł dzień, kiedy mieliśmy tam pojechać. Miał też jechać bobiko, ale odpadł z powodu problemów zdrowotnych. Tak więc ugadaliśmy z Marcinem, że spotkamy się w Witkowie pod kościołem o 18.30. Wziąłem godzinę zapasu (mając w pamięci wczorajszą jazdę pod wiatr) i pojechałem. Co prawda spóźniłem się z wyjazdem o 6 minut, ale miałem nadzieję, że nadrobię. Spojrzenie na prędkościomierz uspokoiło mnie - 24 km/h, więc dam radę. Jednak była to prędkość jeszcze na pierwszej prostej za miastem, na nieodkrytym terenie. Gdy dobrnąłem do Grzybowa i skręciłem w prawo, dostałem w pysk takim wiatrem, że zwątpiłem, że zdążę dojechać na czas. Potem skręt w lewo i jadę z lekkim przechyłem w bok, uderzany wiatrem z prawej strony. I tak przez całą drogę. Jednak udało się - wspiąłem się na szczyt Witkowa jakieś 2 minuty po czasie. Marcin już czekał. Prawie od razu ruszyliśmy dalej. Pierwsza prosta za Skorzęcinem jeszcze była spokojna, ale wyjazd na otwarty teren przed Kamionką, to była masakra. Wiało w pysk tak mocno, że jadąc obok siebie, ledwo się słyszeliśmy. Potem przed wsią Skorzęcin ostatnie wzniesienie pod wiatr, potem mały zjazd i nareszcie nastała cisza, bo zostaliśmy osłonięci od wiatru przez las. O dziwo nie minęliśmy się, ani nie zostaliśmy wyprzedzeni przez żaden samochód. W ośrodku również niespotykana pustka - ani jednej osoby czy samochodu. Wjechaliśmy na molo, oceniliśmy grubość lodu i wróciliśmy na ląd, na ławki, żeby się posilić i napić. Kilkanaście minut na pochłonięcie jedzenia i picia i ocenę nowej ramy Marcina i jedziemy dalej. Wyjechaliśmy z lasu i Marcin podkręcił tempo tak, że ledwo mogłem za nim nadążyć. Szybkim tempem dojechaliśmy do Witkowa, przejechaliśmy przez centrum i rozstaliśmy się na rondzie wlotowym do miasta od strony Wrześni. Marcin poleciał w prawo, a ja prosto na Wrześnię. Parę km za Witkowem stanąłem jeszcze na minutę i nie zsiadając z roweru dokończyłem kawę z termosu. Najlepszy odcinek był przed Grzybowem - lekko z górki i z wiatrem idealnie w plecy, więc słyszałem tylko szum opon. Dojechałem do domu po 21.
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1659 (kcal)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
62.26 km (0.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:18.77 km/h,
prędkość maks: 35.10 km/hTemperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1659 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj