- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#13 | Kawowe zakończenie weekendu w Skorzęcinie - drugi wyjazd
Niedziela, 16 lutego 2014 | dodano: 18.02.2014Kategoria 51-100
Jak pisałem we wcześniejszym wpisie - dzisiejsza pogoda straszyła deszczem od godzin popołudniowych, ale w końcu deszczu nie było. Takoż i postanowiłem wyjechać wieczorem, po zmroku, w drugą trasę, do Skorzęcina. Przygotowałem rower, kawę, przekąskę, bidon z piciem i po 18 wyszedłem z domu. Gdy dotarłem do furtki, poczułem na sobie krople deszczu. WTF? Niebo nade mną prawie czyste, widać gwiazdy, a pada. No dobra, coś się pewnie zaplątało w powietrzu. Jadę. Gdy wyszedłem na zewnątrz i usiadłem na rower, to padało już dość konkretnie. No ale przecież nie wrócę do domu. Zaraz i tak przestanie. Jadę. Po 200 metrach byłem już cały mokry, a przez okulary niewiele widziałem. Jasna cholera! I to padało tak, że krople wielkości grochu latały poziomo, napędzane przez silny wiatr. Postanowiłem więc, że objadę tylko dwie ulice i wrócę przez centrum do domu. Ulice były już totalnie mokre, spod kół leciały fontanny wody. Ale gdy dojechałem do centrum, padać przestało. No i co teraz? Ryzykować jazdę ponad 30 km od domu, bez kurtki przeciwdeszczowej, przy 3 stopniach Celsjusza, w deszczu, czy wrócić? Spojrzałem na niebo - nade mną niby prawie czysto, ale widzę, że ciągną w moją stronę czarne chmury. Zdecydowałem jednak, że jadę dalej. No i... była to dobra decyzja. Chmury w końcu się rozwiały i nie padało już tego dnia.
Mokro było jeszcze przez parę km, a dalej już suche drogi.
Dojechałem do Witkowa i zobaczyłem totalne zaciemnienie. Od wysokości stadionu na przedmieściach aż do kościoła w centrum latarnie uliczne były wyłączone. Totalny mrok. Zjazd za rondem wzdłuż wszystkich sklepów i podjazd w totalnych ciemnościach, a do tego akurat z kościoła wyszło sporo ludzi i brnęli ciemną ulicą, więc trzeba było uważać, czy ktoś czasem nie pcha się na jezdnię. Natomiast od wysokości kościoła i dalej było już jasno. Wyjechałem na drogę na Skorzęcin i tam zanotowałem efekty przejścia jakiejś mocnej wichury, bo sporo połamanych gałęzi leżało na drodze. Chyba więc ten brak prądu wynikał z zerwania jakiejś lini energetycznej.
Całą drogę do Skorzęcina jechałem z wiatrem, więc jechało się pysznie. Przed Skorzęcinem niebo już było całkiem czyste i pięknie było widać gwiazdy. Wjechałem do ośrodka i tym razem nie widziałem żadnego samochodu ani człowieka. Wjechałem na molo, chcąc posłuchać lodu, ale dziś znów nie wydawał żadnych odgłosów. Ewakuowałem się na ląd i w moje ostatnie miejsce - obok domku letniskowego i rozłożyłem się z prowiantem.
W tym czasie usłyszałem odgłosy jakiegoś samochodu bez rury wydechowej krążącego po ośrodku. Potem chyba odjechał. Zakończyłem piknik i udałem się w stronę Wrześni. Chwilę wcześniej wyszedł Księżyc i pięknie oświetlał z boku pozostałości chmur. Znów musiałem się trochę rozgrzać po bezruchu w Skorzęcinie, więc kadencję ustawiłem wyższą niż zwykle. Przed Witkowem było mi już ciepło. Jednak jechałem pod wiatr, więc mizernie ta jazda wyglądała, a wiatr nie chciał osłabnąć. Przeleciałem przez Witkowo, a za Witkowem postanowiłem tym razem zatrzymać się przy pewnej posesji na przedmieściach, gdzie zawsze szczeka na mnie jakiś owczarek, gdy na niego gwizdam. Podjechałem, pies podbiegł do ogrodzenia i znów mnie obszczekał. Jednak gdy zsiadłem z rowera i podszedłem, zaczął mi się przyglądać z zaciekawieniem. Dałem mu do powąchania i polizania rękę i się uspokoił. Potem położył się i dalej mi się przyglądał, a ja smerałem go po łapkach.
Zwinąłem się i pojechałem dalej. W domu byłem po 22:00.
Temperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1725 (kcal)
Mokro było jeszcze przez parę km, a dalej już suche drogi.
Dojechałem do Witkowa i zobaczyłem totalne zaciemnienie. Od wysokości stadionu na przedmieściach aż do kościoła w centrum latarnie uliczne były wyłączone. Totalny mrok. Zjazd za rondem wzdłuż wszystkich sklepów i podjazd w totalnych ciemnościach, a do tego akurat z kościoła wyszło sporo ludzi i brnęli ciemną ulicą, więc trzeba było uważać, czy ktoś czasem nie pcha się na jezdnię. Natomiast od wysokości kościoła i dalej było już jasno. Wyjechałem na drogę na Skorzęcin i tam zanotowałem efekty przejścia jakiejś mocnej wichury, bo sporo połamanych gałęzi leżało na drodze. Chyba więc ten brak prądu wynikał z zerwania jakiejś lini energetycznej.
Całą drogę do Skorzęcina jechałem z wiatrem, więc jechało się pysznie. Przed Skorzęcinem niebo już było całkiem czyste i pięknie było widać gwiazdy. Wjechałem do ośrodka i tym razem nie widziałem żadnego samochodu ani człowieka. Wjechałem na molo, chcąc posłuchać lodu, ale dziś znów nie wydawał żadnych odgłosów. Ewakuowałem się na ląd i w moje ostatnie miejsce - obok domku letniskowego i rozłożyłem się z prowiantem.
W tym czasie usłyszałem odgłosy jakiegoś samochodu bez rury wydechowej krążącego po ośrodku. Potem chyba odjechał. Zakończyłem piknik i udałem się w stronę Wrześni. Chwilę wcześniej wyszedł Księżyc i pięknie oświetlał z boku pozostałości chmur. Znów musiałem się trochę rozgrzać po bezruchu w Skorzęcinie, więc kadencję ustawiłem wyższą niż zwykle. Przed Witkowem było mi już ciepło. Jednak jechałem pod wiatr, więc mizernie ta jazda wyglądała, a wiatr nie chciał osłabnąć. Przeleciałem przez Witkowo, a za Witkowem postanowiłem tym razem zatrzymać się przy pewnej posesji na przedmieściach, gdzie zawsze szczeka na mnie jakiś owczarek, gdy na niego gwizdam. Podjechałem, pies podbiegł do ogrodzenia i znów mnie obszczekał. Jednak gdy zsiadłem z rowera i podszedłem, zaczął mi się przyglądać z zaciekawieniem. Dałem mu do powąchania i polizania rękę i się uspokoił. Potem położył się i dalej mi się przyglądał, a ja smerałem go po łapkach.
Zwinąłem się i pojechałem dalej. W domu byłem po 22:00.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
64.74 km (0.00 km teren), czas: 04:09 h, avg:15.60 km/h,
prędkość maks: 34.10 km/hTemperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1725 (kcal)
K o m e n t a r z e
Muszę wreszcie też wybrać się do Skorzęcina po zmierzchu ;)
marcingt - 18:32 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj
Komentuj