- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#12 | Miłosław, Środa Wlkp - wiatr
Dzisiejszy dzień spisałem wczoraj na straty, bo zapowiadano opady przez całą noc i poranek. Jednak rano nie padało i choć ulice były konkretnie mokre postanowiłem dziś uwalać rower, bo i tak planuję remont w najbliższym czasie i generalne czyszczenie. Zadzwoniłem więc do bobika o 10:30 i zapowiedziałem się na za godzinę na skrzyżowaniu w Osowie i dalej trasa na Miłosław i Środę Wlkp. Bobiko dopiero się obudził i pomarudził trochę, że nie wie czy się wyrobi, bo jeszcze to i tamto musi zrobić, ale nie dałem mu możliwości wyboru i zaczęliśmy się szykować. Prognoza mówiła, że z godziny na godzinę będzie rosnąć szansa na deszcz i największa będzie ok. 16:00. W tej chwili jednak świeciło słońce i połowa nieba była czysta.
Na dworze temperatura była dość wysoka - jakieś 7 stopni, więc nie można było za ciepło się ubierać, ale na pewno trzeba zabrać kurtkę przeciwdeszczową do plecaka. Poza tym banan i energetyk i można śmigać. Wyjechałem ok. 11:20 i po 23 minutach byłem w Osowie. Na bobika musiałem poczekać ponad 10 minut. Dojechał w trybie ninja - z zakrytą przed wiatrem twarzą, podczas gdy ja jechałem właściwie rozpięty, tak mi było ciepło. Ruszyliśmy na Miłosław pod konkretny wiatr (7 m/s), który nieraz wiał w twarz, nieraz trochę z przodu i z prawej strony.
Na jednym z zakrętów w prawo jakiś debil wyprzedził nas w odległości ok. 30 cm, aż poczuliśmy podmuch od samochodu na nogach. Doturlaliśmy się do Miłosławia, gdzie zrobiliśmy chwilowy postój przy Dino (zakupy i przekąska z banana). Ruszyliśmy dalej w kierunku Środy Wlkp. przez pobliskie wioski.
Droga minęła dość szybko i sprawnie, mimo odcinków, gdzie konkretnie wiało. Przed Środą bobiko zaproponował, że skoczymy jeszcze nad jezioro w Środzie, ale do zapowiadanego deszczu została niecała godzina, więc porzuciliśmy ten pomysł, przelecieliśmy przez Środę i skierowaliśmy się na Wrześnię, z pięknym wiaterkiem w plecy.
Kilkaset metrów za Środą zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilowy odpoczynek, żeby z pełną mocą ruszyć po chwili na Wrześnię.
Chmury się zagęściły, więc był to dodatkowy impuls do przyspieszenia i uciekania im, bo atakowały od tyłu. Prędkość wyraźnie wzrosła, ustał szum wiatru w uszach i można było pokontemplować szum opon na asfalcie, właściwie tylko opon bobika, bo moich slicków nie było słychać. Na wzniesieniach bobiko standardowo oddalał się ode mnie. Ostrym tempem dojechaliśmy do Białężyc. Bobiko pojechał na Obłaczkowo, a ja na Wrześnię, do domu.
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1477 (kcal)
Na dworze temperatura była dość wysoka - jakieś 7 stopni, więc nie można było za ciepło się ubierać, ale na pewno trzeba zabrać kurtkę przeciwdeszczową do plecaka. Poza tym banan i energetyk i można śmigać. Wyjechałem ok. 11:20 i po 23 minutach byłem w Osowie. Na bobika musiałem poczekać ponad 10 minut. Dojechał w trybie ninja - z zakrytą przed wiatrem twarzą, podczas gdy ja jechałem właściwie rozpięty, tak mi było ciepło. Ruszyliśmy na Miłosław pod konkretny wiatr (7 m/s), który nieraz wiał w twarz, nieraz trochę z przodu i z prawej strony.
Na jednym z zakrętów w prawo jakiś debil wyprzedził nas w odległości ok. 30 cm, aż poczuliśmy podmuch od samochodu na nogach. Doturlaliśmy się do Miłosławia, gdzie zrobiliśmy chwilowy postój przy Dino (zakupy i przekąska z banana). Ruszyliśmy dalej w kierunku Środy Wlkp. przez pobliskie wioski.
Droga minęła dość szybko i sprawnie, mimo odcinków, gdzie konkretnie wiało. Przed Środą bobiko zaproponował, że skoczymy jeszcze nad jezioro w Środzie, ale do zapowiadanego deszczu została niecała godzina, więc porzuciliśmy ten pomysł, przelecieliśmy przez Środę i skierowaliśmy się na Wrześnię, z pięknym wiaterkiem w plecy.
Kilkaset metrów za Środą zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilowy odpoczynek, żeby z pełną mocą ruszyć po chwili na Wrześnię.
Chmury się zagęściły, więc był to dodatkowy impuls do przyspieszenia i uciekania im, bo atakowały od tyłu. Prędkość wyraźnie wzrosła, ustał szum wiatru w uszach i można było pokontemplować szum opon na asfalcie, właściwie tylko opon bobika, bo moich slicków nie było słychać. Na wzniesieniach bobiko standardowo oddalał się ode mnie. Ostrym tempem dojechaliśmy do Białężyc. Bobiko pojechał na Obłaczkowo, a ja na Wrześnię, do domu.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
55.46 km (0.00 km teren), czas: 02:56 h, avg:18.91 km/h,
prędkość maks: 42.50 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1477 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj