- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#176 | Skorzęcin i mżawka
Niedziela, 17 listopada 2013 | dodano: 17.11.2013
Wyskoczyłem dzisiaj na rower po 11:00, ale sam, bo bobiko chyba zabalował w nocy, a wczoraj wyrażał chęć na dzisiejszą jazdę. Standardowo skierowałem się na Skorzęcin. Na drogach był mniejszy ruch niż zwykle, ale zdziwiło mnie, że w Witkowie robotnicy pracowali dziś przy budowie chodnika. W końcu niedziela. Widocznie gonią ich terminy.
W ośrodku było kilka osób, między innymi rodzina z dzieckiem i psem na placu zabaw. Piesek zwiedzał sobie plażę, a w końcu wszedł na molo i biegł sobie w moją stronę. Wołałem zwierzaka, ale ten w połowie długości mola przystanął i...
Posiedziałem jeszcze chwilę na molo, wypiłem energetyka, zostawiłem ślad na Instagramie i pognałem do domu, bo zaczynało robić się zimno na tym wygnajewie.
Droga powrotna była trudniejsza, bo wiało w paszczę. Gdy dojechałem do Witkowa, to poczułem na twarzy coś mokrego. Myślałem, że to może mgła zaczyna opadać (cały dzień było lekko mgliście), ale im dalej jechałem, tym bardziej to czułem. Mżawka. Miałem w plecaku w razie czego kurtkę przeciwdeszczową, bo co prawda zapowiadali na dziś deszcz, ale dopiero na godzinę 19:00, a nie 13.
W Maleninie minąłem rowerzystę na rowerze turystycznym.
Mżawka nie przestała siąpić do samej Wrześni. Po drodze musiałem zdjąć okulary, bo niewiele już widziałem przez te osiadające na nich kropelki wody, ale kurtki w końcu nie założyłem, bo nie padało aż tak mocno, żeby przemoczyło mi ciuchy z membraną.
Do domu dojechałem po 14:00.
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1650 (kcal)
W ośrodku było kilka osób, między innymi rodzina z dzieckiem i psem na placu zabaw. Piesek zwiedzał sobie plażę, a w końcu wszedł na molo i biegł sobie w moją stronę. Wołałem zwierzaka, ale ten w połowie długości mola przystanął i...
Posiedziałem jeszcze chwilę na molo, wypiłem energetyka, zostawiłem ślad na Instagramie i pognałem do domu, bo zaczynało robić się zimno na tym wygnajewie.
Droga powrotna była trudniejsza, bo wiało w paszczę. Gdy dojechałem do Witkowa, to poczułem na twarzy coś mokrego. Myślałem, że to może mgła zaczyna opadać (cały dzień było lekko mgliście), ale im dalej jechałem, tym bardziej to czułem. Mżawka. Miałem w plecaku w razie czego kurtkę przeciwdeszczową, bo co prawda zapowiadali na dziś deszcz, ale dopiero na godzinę 19:00, a nie 13.
W Maleninie minąłem rowerzystę na rowerze turystycznym.
Mżawka nie przestała siąpić do samej Wrześni. Po drodze musiałem zdjąć okulary, bo niewiele już widziałem przez te osiadające na nich kropelki wody, ale kurtki w końcu nie założyłem, bo nie padało aż tak mocno, żeby przemoczyło mi ciuchy z membraną.
Do domu dojechałem po 14:00.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
61.96 km (0.00 km teren), czas: 02:56 h, avg:21.12 km/h,
prędkość maks: 35.80 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1650 (kcal)
K o m e n t a r z e
ja nic przeciwko tej mżawce nie miałem - co innego moje ciuchy :D
kalorr - 03:02 poniedziałek, 18 listopada 2013 | linkuj
Ten pies przyjął pozycję .... :D
No i tej, nie tylko zabalował to jeszcze nie wrócił do domu ;) bobiko - 22:38 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj
Komentuj
No i tej, nie tylko zabalował to jeszcze nie wrócił do domu ;) bobiko - 22:38 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj