- Kategorie:
- 1-50.971
- 101-150.101
- 151-200.9
- 201-250.5
- 301-350.2
- 351-400.1
- 51-100.592
- deszcz.34
- leżący śnieg.11
- mgła.15
- mokro.29
- mżawka.11
- po zmroku.120
- pochmurno.248
- słonecznie.329
- śnieg.16
- trenażer.5
#164 | Skorzęcin po zmroku
Dzisiejszy dzień był jeszcze cieplejszy od wczorajszego i to samo zapowiadało się na wieczór. Podobnie jak wczoraj zaproponowałem bobikowi wieczorny wyjazd, tyle że tym razem dłuższy, np. do Skorzęcina. Patrząc na wiatr - południowo-zachodni - była to jedyna sensowna opcja. W takim wypadku do Skoja jechalibyśmy z wiatrem, a z powrotem pod wiatr. Zgodził się i zapowiedział, że podjedzie po mnie po 18. Wyjechaliśmy w okolicach tej godziny i, jako że wiało w plecy, zaczęliśmy ostre kręcenie w stronę Witkowa. Przed Witkowem zrobiliśmy króciutki postój na wymianę baterii w oświetleniu i ruszyliśmy dalej. W tych okolicach zaczęliśmy dostrzegać na niebie światła samolotów - to zapewne zapowiadane jakiś czas temu manewry wojsk polskich i goszczących u nas wojsk amerykańskich.
Jazda była bardzo fajna - o tej godzinie drogi były prawie puste, więc większość trasy jechaliśmy obok siebie całą szerokością jezdni.
Droga dojazdowa do ośrodka, wiodąca przez las, była cała mokra - mimo 20 stopni w dzień asfalt nie zdołał wyschnąć, bo była duża wilgotność powietrza. Pod moimi slickami aż chlupało. W pewnym momencie zobaczyliśmy sarnę na poboczu, zwolniliśmy... ale ona jakoś niespecjalnie nas się przestraszyła. Wolnym, spokojnym krokiem oddaliła się do lasu...
Ok. 19.30 dojechaliśmy do ośrodka i zaczęliśmy od zdjęcia.
Skręciliśmy z głównej alejki na alejkę dojazdową do mola, a tam... grupka młodzieży - trzech chłopaków i dwie dziewczyny grają sobie w piłkę. Heh, no to ci dopiero jaja... ;)
Na molo zrobiliśmy kilka zdjęć i kilka minut po 20 zwinęliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Wrześni.
Odpoczywamy sobie
Kuba próbuje zrobić zdjęcie
Czekała nas teraz jazda pod wiatr. Poczuliśmy go dopiero za lasem, na otwartej przestrzeni. Zaraz za lasem spostrzegliśmy znów światła na niebie. Ależ tam było tych samolotów. Światełka za światełkami. Jakiś kilometr czy dwa za wsią Skorzęcin spojrzeliśmy na niebo... i zobaczyliśmy zbliżające się do nas obiekty na niebie. Zatrzymaliśmy się i idealnie nad naszymi głowami przeleciały 3 wojskowe maszyny, oświetlone jak choinki. Trudno było dostrzec typ samolotu, bo niebo czarne, z pewnością jednak nie były to te standardowe transportowce, które od dłuższego czasu kręcą się nad Powidzem. Pojechaliśmy dalej i czuliśmy jakby z każdą chwilą wiatr się wzmagał. Minęliśmy Witkowo, potem kolejne wioski po drodze, a 11 km przed Wrześnią... zaczęło padać. Początkowo ledwo wyczuwalne kropelki przerodziły się w deszcz, który prawie całkiem zmoczył nawierzchnię. Kuba żałował, że nie wziął błotników, ale na szczęście przed Gutowem przestało padać. Przed Wrześnią musieliśmy poczekać chwilę na zamkniętym przejeździe kolejowym, po czym już bez przeszkód i bez przygód dojechaliśmy do domu.
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1665 (kcal)
Jazda była bardzo fajna - o tej godzinie drogi były prawie puste, więc większość trasy jechaliśmy obok siebie całą szerokością jezdni.
Droga dojazdowa do ośrodka, wiodąca przez las, była cała mokra - mimo 20 stopni w dzień asfalt nie zdołał wyschnąć, bo była duża wilgotność powietrza. Pod moimi slickami aż chlupało. W pewnym momencie zobaczyliśmy sarnę na poboczu, zwolniliśmy... ale ona jakoś niespecjalnie nas się przestraszyła. Wolnym, spokojnym krokiem oddaliła się do lasu...
Ok. 19.30 dojechaliśmy do ośrodka i zaczęliśmy od zdjęcia.
Skręciliśmy z głównej alejki na alejkę dojazdową do mola, a tam... grupka młodzieży - trzech chłopaków i dwie dziewczyny grają sobie w piłkę. Heh, no to ci dopiero jaja... ;)
Na molo zrobiliśmy kilka zdjęć i kilka minut po 20 zwinęliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Wrześni.
Odpoczywamy sobie
Kuba próbuje zrobić zdjęcie
Czekała nas teraz jazda pod wiatr. Poczuliśmy go dopiero za lasem, na otwartej przestrzeni. Zaraz za lasem spostrzegliśmy znów światła na niebie. Ależ tam było tych samolotów. Światełka za światełkami. Jakiś kilometr czy dwa za wsią Skorzęcin spojrzeliśmy na niebo... i zobaczyliśmy zbliżające się do nas obiekty na niebie. Zatrzymaliśmy się i idealnie nad naszymi głowami przeleciały 3 wojskowe maszyny, oświetlone jak choinki. Trudno było dostrzec typ samolotu, bo niebo czarne, z pewnością jednak nie były to te standardowe transportowce, które od dłuższego czasu kręcą się nad Powidzem. Pojechaliśmy dalej i czuliśmy jakby z każdą chwilą wiatr się wzmagał. Minęliśmy Witkowo, potem kolejne wioski po drodze, a 11 km przed Wrześnią... zaczęło padać. Początkowo ledwo wyczuwalne kropelki przerodziły się w deszcz, który prawie całkiem zmoczył nawierzchnię. Kuba żałował, że nie wziął błotników, ale na szczęście przed Gutowem przestało padać. Przed Wrześnią musieliśmy poczekać chwilę na zamkniętym przejeździe kolejowym, po czym już bez przeszkód i bez przygód dojechaliśmy do domu.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
62.51 km (0.00 km teren), czas: 03:22 h, avg:18.57 km/h,
prędkość maks: 41.30 km/hTemperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1665 (kcal)
K o m e n t a r z e
Komentuj